Dobry wieczór! W autobusie międzymiastowym kilka miejsc ode mnie siedziała starsza pani. Odkręciła nakrętkę z butelki po soku i wypiła napój kolorem przypominającym herbatę. Patrząc na nią w ustach poczułem smak słodkiej herbaty, dla mnie egzotyczny, bo od dziecka piję gorzką. Pamiętam moje zdziwienie podczas wyjazdów na kolonie, kiedy koledzy dawali mi się napić słodkiej herbaty z butelek po wódce. Zazdrościłem im tych butelek monopolowych. Moi starzy uważali, że dzieci nie powinny pić z takich flaszek, bo to je demoralizuje. Na podróż dostawałem soki w plastikowym bidonie, a te bidony wszystkie wtedy przeciekały, więc matka uszczelniała je kawałkami plastikowej foli i wkładała w pięć torebek. Nie otwierałem bidonu przez całą drogę i później do końca kolonii, bo nie umiałbym odtworzyć tego misternego zabezpieczenia, a i wolałem pić tę paskudnie słodką herbatę z monopolówek kolegów. Ostatniego dnia kolonii otwierałem publicznie bidon, a sfermentowany sok wystrzeliwał jak szampan. Była to dla wszystkich jakaś atrakcja. Dobranoc.
(krawat: Cedarwood State)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz