środa, 14 czerwca 2017

2600 krawat, 2600 dzień, 13/6/17

Dobry wieczór! Po spektaklu „Umarłe miasto” Ericha Wofganga Korngolda z Teatru Wielkiego wracaliśmy piechotą. Spektakl był interesujący, sympatyczny nawet, choć zasadniczo dość ponury (tak marginesie, autor musiał naprawdę nie znosić Brugii, flandryjskiego miasta). Przedstawienie nam się podobało, spacer miły, na Marszałkowskiej, gdzieś w okolicach Teatru Rozmaitości, zaczepił nas mężczyzna o kulach. Z siwą brodą, pod krawatem, w białej koszuli i marynarce. Początkowo myślałem, że chce pieniądze. Ale on tylko zawołał: „Panie, zabili tysiące!” Kłaniając się uprzejmie oddaliłem się życząc mu miłego wieczoru. Trochę dalej, już na Placu Unii Lubelskiej, z bramy wybiegł mężczyzna w szlafroku. Na murze kamienicy zaczął przyklejać odręcznie napisany plakat. Silny wiatr podrywał poły męskiej podomki ukazując nagość. Kątem oka dostrzegłem na plakacie w drugim rzędzie napisu magiczne słowo „news” i wtedy przyśpieszyłem kroku.
– Popatrz – powiedziałem do żony – jak idziesz ze mną to zawsze coś ciekawego się dzieje.
– O tej porze – stwierdziła żona – to nawet trudno spotkać kogoś normalnego.
Poza nami, oczywiście. Dobranoc.

(krawat: Trevisan VENEZIA)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz