środa, 2 listopada 2016

2377 krawat, 2377 dzień, 2/11/16


Dobry wieczór! Podczas pogrzebu Krzysztofa Ziewca kolega powiedział do mnie: „Napisz coś, tak po swojemu”.
Dziś Zaduszki, więc okazja ku temu najlepsza. A moja żona, Beata Modrzejewska przypomniała pewną z nim związaną anegdotę. Otóż kiedyś w „Rzeczpospolitej” napisała tekst o burzeniu kamienic na ulicy Łuckiej w Warszawie. Podczas tych wyburzeń znaleziono macewy, które tam się nie wiedzieć czemu znalazły. Żona, warszawianka, pomyliła się i zamiast napisać Łucka, podała, że to było na Łódzkiej. Odezwały się telefony od czytelników, którzy zauważyli pomyłkę. Autorka się tym przejęła, bo wpadka zupełnie dla niej niezrozumiała. Rwała włosy z głowy i w ogóle hamletyzowała. Wtedy Krzysiu Ziewiec powiedział jej: „Spokojnie, jak czytelnicy dzwonią znaczy, że gazeta żyje. Oczywiście, nie należy się mylić, trzeba sprawdzać. Ale jak czasami dziennikarz się pomyli to też dobrze, bo czytelnicy cieszą się, że mogą go poprawiać. I wtedy czują się częścią gazety”.
Po pogrzebie córka Krzysztofa powiedziała nam, jego kolegom, że po przymusowym odejściu z gazety nie podjął już pracy w prasie. Do końca kupował codziennie „Rzeczpospolitą” i nie dał powiedzieć o niej złego słowa. Był lojalny wobec tego co kochał. Dobranoc.

(krawat: St. Michael from Marks & Spencer)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz