piątek, 2 września 2016

2315 krawat, 2315 dzień, 1/9/16

Dobry wieczór! Już myślałem, że nic ciekawego nie spotka mnie w tramwaju. A tu weszły dwie starsze panie (ok. 75), w typie ludowym. Energiczne.
– Panie motorniczy, te drzwi są zepsute, nie chcą się roztwierać.
– A możesz se pogadać, i tak cię olewa...
– A ty gdzie leziesz. Chudź tu, jak się nie będą roztwierać, to alarmu narobimy.
Następnie toczyły debatę o problemie „roztwierania” drzwi, w którą wciągały siedzące obok osoby. Czasami w rozmowę wtrącały luźne dygresje na temat badyla trzymanego w dłoni przez jedną z nich, podobno wiele takich badyli pięknie wygląda w wazonie. Miałem wysiadać, ale postanowiłem jechać dalej.  Po trzech przystankach panie zebrały się do wyjścia, drzwi się „nie roztwierały”, więc narobiły rabanu.
– Drzwi popsute, nie chcą się „roztworzyć”!
– Przycisk trzeba nacisnąć!
– To niech pan naciśnie!
– Jest w drzwiach, ten co się na czerwono świeci.
– A mówiłam ci, że popsute te drzwi, trzeba guzik naciskać, żeby roztworzyć.
Dobranoc.

(krawat: Pierre Ronchard)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz