Dobry wieczór! Z przeprowadzonych przeze mnie nasłuchów uzupełnionych badaniami terenowymi na reprezentatywnych próbach obywateli RP jednoznacznie wynika, że liczba osób narzekających dzisiaj na gorąco jest taka sama jak liczba osób narzekających tydzień temu na to, że było zimno. Wiem, że z tego nic nie wynika, ale czyż z innymi badaniami nie jest podobnie? Dobranoc.
(krawat: Carl Lamm)
wtorek, 31 maja 2016
poniedziałek, 30 maja 2016
2220 krawat, 2220 dzień, 29/5/16
Dobry wieczór! Co pewien czas podczas wieczornego spaceru przechodzę obok otwartej pizerii. Zwykle jest pół godziny przed północą. Zawsze wtedy widzę pewnego młodzieńca. Siedzi przy stoliku. Trochę przypomina mi postacie filmowych kujonów z filmów z lat 60. Szczupły, krótko ostrzyżony blondyn w okularach. W marynarce, ale bez krawata. Tak wygląda człowiek, który codziennie zjada pizzę przed snem. A może to jego śniadanie? Nie bądźmy stereotypowi. Dobranoc.
(krawat: Portia)
(krawat: Portia)
sobota, 28 maja 2016
2219 krawat, 2219 dzień, 28/5/16
Dobry wieczór! Cały dzień dzisiaj zajęła mi naprawa szafki pod umywalkę. Niby mała rzecz, a kradnie czas, bo trzeba pokombinować. Zresztą czasami przygotowanie tzw. frontu robót zabiera dużo więcej czasu niż sama naprawa. Pewnie jutro ją dokończę. Nawet nie wiem co się dzieje na świecie, poza tym że w nocy połamała się wierzba u nas na podwórku. Podobno jakieś burze szalały. Zawsze są jakieś burze. Nie tu to tam, jak nie przyroda to ludzie. Dobranoc.
(krawat: Grendale)
(krawat: Grendale)
piątek, 27 maja 2016
2218 krawat, 2218 dzień, 27/5/16
Dobry wieczór! Na chodniku stała duża karetka, której – my przychodnie – przyglądaliśmy się nieufnie (i słusznie!). Oznakowanie takie jak w innych samochodach pogotowia ratunkowego. Pasy granatowo-czerwone na białym tle. Na dachu (nomen omen) kogut. I ten podejrzany napis: Pogotowie Drobiowe. Oczami wyobraźni widzimy biegnący zespół ratunkowy, który na noszach niesie reanimowaną kurę. Spodziewamy się jednak blefu, że to chłodnia pełna drobiu, bo w pobliżu jest sklep. Sprytny zabieg marketingowy, myślimy. Sprytny? Starszy pan patrzy na auto-wóz dostawczy pogotowia drobiowego i mówi rechocząc: „W takiej karetce to mogą ci łeb ukręcić. Nie muszą potem leczyć!” Rozbawiony tym, co sam powiedział odchodzi na przemian śmiejąc się i złorzecząc na system lecznictwa. Dobranoc.
(krawat: PFAU)
(krawat: PFAU)
czwartek, 26 maja 2016
2217 krawat, 2217 dzień, 26/5/16
Dobry wieczór! Ludzie są dziwni. Osoba (mieszka po sąsiedzku), z którą kilka lat pracowałem zawsze ma problem z rozpoznaniem mnie na ulicy. A taki pan Rafał, który zawsze jest pijany zawsze mnie rozpozna. Co więcej powie: „Dzień dobry!”, grzecznie się ukłoni i jeszcze doda: „Sąsiad nie może usiedzieć w domu, ciągle się kręci, a to z psami, a to na zakupy”. Jak widać nie zawsze trzeźwość oznacza przytomność i grzeczność. Dobranoc.
(krawat: MacKelly)
(krawat: MacKelly)
2216 krawat, 2216 dzień, 25/5/16
Dobry wieczór! Koleżanka złożyła mi dzisiaj serdeczne życzenia imieninowe, bardzo mnie to ucieszyło. Tym bardziej że nie mam dzisiaj imienin. Właściwie to obchodzę tylko urodziny. Ale dla mnie najważniejsze, że ktoś o mnie pamięta i życzy mi dobrze. Motywacje dla dobrych życzeń mogą być różne, tutaj zostawiam pełną dowolność. Życzenia i prezenty proszę składać codziennie przez 24 godziny siedem dni w tygodniu. Oczywiście, z tymi prezentami to żart. No, może nie tak do końca... Dobranoc.
(krawat: Lloyd Attree & Smith)
(krawat: Lloyd Attree & Smith)
środa, 25 maja 2016
2215 krawat, 2215 dzień, 24/5/16
Dobry wieczór! Matrix ma jednak też ludzką stronę i dzisiaj Facebook przypomniał mi zdjęcie Kropki sprzed trzech lat. To zdjęcie poruszyło jakąś rzewną nutę, przypomniały mi się różne miłe sytuacje. Kiedyś Puławską z Kropką spacerowałam, a naprzeciw nam idzie z jakaś pani z pieskiem podobnym do Kropki. Białym w brązowe łaty (Kropka miała czarne). I podobnie jak moja też z łatą na jednym oku. Psy były miłe dla siebie, my właściciele też. Miło zagajamy rozmowę. „Ach, jakie podobne!”, i tak dalej.
– Jak pana sunia ma imię?
– Kropka.
– Ach, że na to nie wpadłam. To takie oczywiste!
– A pani suczka jak się nazywa?
– Jak to jak? Łatka ma na imię. To oczywiste!
(krawat: Calvani)
– Jak pana sunia ma imię?
– Kropka.
– Ach, że na to nie wpadłam. To takie oczywiste!
– A pani suczka jak się nazywa?
– Jak to jak? Łatka ma na imię. To oczywiste!
(krawat: Calvani)
wtorek, 24 maja 2016
2214 krawat, 2214 dzień, 23/5/16
Dobry wieczór!
– Z dwoma psami jest rzeczywiście łatwiej? – zapytała mnie krótko ostrzyżona pani z torbą-wózkiem na zakupy.
– Chyba tak. Mam wrażenie, że bardziej są sobą zajęte niż nami ludźmi.
– Po doświadczeniach z kotami mam również wrażenie, że dwa razem to mniej niż jeden.
Taka jest arytmetyka psiarzy i kociarzy.
Dobranoc.
(krawat: George)
– Z dwoma psami jest rzeczywiście łatwiej? – zapytała mnie krótko ostrzyżona pani z torbą-wózkiem na zakupy.
– Chyba tak. Mam wrażenie, że bardziej są sobą zajęte niż nami ludźmi.
– Po doświadczeniach z kotami mam również wrażenie, że dwa razem to mniej niż jeden.
Taka jest arytmetyka psiarzy i kociarzy.
Dobranoc.
(krawat: George)
niedziela, 22 maja 2016
2213 krawat, 2213 dzień, 22/5/16
Dobry wieczór! Wieczorem podczas spaceru w Morskim Oku drażnił nas, czyli mnie i psy zapach (chyba) karkówki, bo ktoś w parku urządził sobie grilla. Nie mam nic przeciwko piknikowaniu w parku, a nawet jestem za, pod warunkiem, że piknikowicze po sobie sprzątają, a z tym jest już gorzej. Grill w parku to jednak przesada. Przynajmniej dla mnie, zresztą w wielu krajach jest to po prostu zabronione, tak jak palenie ognisk. Dobranoc.
(krawat: Manufacturas Piel, Made in Spain, Hiszpania, skóra, leather)
(krawat: Manufacturas Piel, Made in Spain, Hiszpania, skóra, leather)
2212 krawat, 2212 dzień, 21/5/16
Dobry wieczór! Niewiele nagród dostałem w życiu, zresztą o nie zabiegałem i nie zabiegam. Jedną z nielicznych dostałem zmarłego wczoraj Andrzeja Urbańskiego, prezesa TVP. Zostałem zaproszony na 9. piętro nieistniejącego już bloku A, gdzie prezes osobiście i uroczyście wręczył mi list gratulacyjny, z którym wiązała się też nagroda pieniężna. Nie przywykłem do zaszczytów, więc tym milej to wspominam. Dobranoc.
(krawat: The Kensigton Collection Lord & Taylor)
(krawat: The Kensigton Collection Lord & Taylor)
sobota, 21 maja 2016
2211 krawat, 2211 dzień, 20/5/16
Dobry wieczór! Na Tamce moją uwagę przyciągnął wielki banner zachęcający do poznania pięknej mowy mieszkańców Paryża i Nantes: „Najdłuższy francuski pocałunek trwał ponad 46 godzin, u nas tyle wystarczy, żeby używać języka”. Zza szyby zaparkowanego auta wyjąłem ulotkę reklamową agencji towarzyskiej, to dobre miejsce, żeby zapisać tę sentencję. Dobranoc.
(krawat: Loewe Madrid 1846)
(krawat: Loewe Madrid 1846)
czwartek, 19 maja 2016
2210 krawat, 2210 dzień, 19/5/16
Dobry wieczór! W drodze do parku zatrzymały nas światła na Puławskiej. Obok na przejściu dla pieszych stało dwóch mężczyzn lat około czterdziestu. Jeden miał dość przeciętny wygląd, drugi sprawiał wrażenie człowieka, który świeżo opił udany detoks na odwyku. Ten, który sprawiła wrażenie, składał ofertę handlową temu „przeciętnemu”.
– Te spodnie mówię ci markówki. Tylko cztery stówy. Wszystkie małolaty gęby otwierają na ich widok. Kosisz wszystkie! Mówię ci, kosiarówki!
Ten „przeciętny” tylko powtarzał „eeee”, „eeeeee...” i bezradnie machał ręką. Ale i też nie wyglądał na kogoś kto wyda czterysta złotych, by zadawać szyku przy nastolatkach. Mimo bardzo atrakcyjnych argumentów promocyjnych ta kampania reklamowa była z góry skazana na klęskę. Dobranoc.
(kraweat: Urban Spirit)
– Te spodnie mówię ci markówki. Tylko cztery stówy. Wszystkie małolaty gęby otwierają na ich widok. Kosisz wszystkie! Mówię ci, kosiarówki!
Ten „przeciętny” tylko powtarzał „eeee”, „eeeeee...” i bezradnie machał ręką. Ale i też nie wyglądał na kogoś kto wyda czterysta złotych, by zadawać szyku przy nastolatkach. Mimo bardzo atrakcyjnych argumentów promocyjnych ta kampania reklamowa była z góry skazana na klęskę. Dobranoc.
(kraweat: Urban Spirit)
środa, 18 maja 2016
2209 krawat, 2209 dzień, 18/5/16
Dobry wieczór! W sklepiku z płytami dvd przypadkowa i miła rozmowa z mężczyzną z prowincji. Pan przyjechał ze wsi na Florydzie do stolicy w Polsce. Zawsze jestem ciekaw wieści z innych regionów. Jestem otwarty i nie zamykam się Warszawie, choć rzadko z z niej wyjeżdżam. Z przyjemnością posłuchałem co słychać u włościan w odległych stronach. Jak wiadomo takie ciekawe rozmowy zwykle za krótko trwają, więc obaj wyrażamy z tego powodu żal. Ja żałuję, że nie mam wizytówki, pan też nie ma. W tym momencie pani ze sklepu podaje nam po zielonej kwadratowej czystej karteczce: – Z nich mogą być wizytówki.
Zadowoleni przerobiliśmy je na karty wizytowe, ręcznie wpisując swoje nazwiska i adresy.
– Mógł pan jeszcze kwiatek dorysować, byłoby ładniej – żartowała pani ze sklepu.
Interesujących ludzi zawsze warto mieć w pamięci, a jak pamięć zawodzi warto zapisać. Dobranoc.
(krawat: Kai Long)
Zadowoleni przerobiliśmy je na karty wizytowe, ręcznie wpisując swoje nazwiska i adresy.
– Mógł pan jeszcze kwiatek dorysować, byłoby ładniej – żartowała pani ze sklepu.
Interesujących ludzi zawsze warto mieć w pamięci, a jak pamięć zawodzi warto zapisać. Dobranoc.
(krawat: Kai Long)
wtorek, 17 maja 2016
2208 krawat, 2208 dzień, 17/5/16
Dobry wieczór!
Z problemów ludzi pracy kapitalistycznej. W drodze na przystanek tramwajowy minęły mnie dwie panny ze zmilitaryzowanych oddziałów Mordoru. Rozmawiały o przywilejach w swoich korporacjach.
– U nas w dżinsach może chodzić tylko dział informatyczny – powiedziała niższa, a wyższa westchnęła i pokiwała smutno głową.
Każdemu według potrzeb, potrzeby ograniczyć do minimum. Towarzyszom prekariuszom naprawdę już niewiele do szczęścia trzeba. Dobranoc.
(krawat: Burton)
Z problemów ludzi pracy kapitalistycznej. W drodze na przystanek tramwajowy minęły mnie dwie panny ze zmilitaryzowanych oddziałów Mordoru. Rozmawiały o przywilejach w swoich korporacjach.
– U nas w dżinsach może chodzić tylko dział informatyczny – powiedziała niższa, a wyższa westchnęła i pokiwała smutno głową.
Każdemu według potrzeb, potrzeby ograniczyć do minimum. Towarzyszom prekariuszom naprawdę już niewiele do szczęścia trzeba. Dobranoc.
(krawat: Burton)
2207 krawat, 2207 dzień, 16/5/16
Dobry wieczór! Marek Przybylik w latach 80. miał w „Życiu Warszawy” słynną rubrykę „Dzień targowy”. Były w niej dowcipnie informacje z rynku nowalijek i nie tylko, bo rubryka stała się pretekstem do pokazania szerszego obrazu Polski. Kiedy stary system upadł Markowi zarzucano, że nic ciekawego, poważnego nie potrafi napisać, bo przecież zajmował się takimi błahymi sprawami. – Niech któryś z nich spróbuje ciekawie napisać o marchewce – kwitował krótko takie uwagi. Przypomniałem sobie tę historię, bo ostatnio parę osób zarzucało mi, czy tylko sugerowało, iż „uciekam w krawaty”, by nie pisać o polityce. I nie będę pisał, przynajmniej w tym miejscu. Jest tyle ciekawych rzeczy. Dobranoc.
(krawat: Greenfield)
(krawat: Greenfield)
niedziela, 15 maja 2016
2206 krawat, 2206 dzień, 15/5/16
Dobry wieczór! Obrazek z wczorajszej Nocy Muzeów. Przy metrze na Świętokrzyskiej mijają mnie dwie dziewczyny w mieszanym stylu punkowo-gotyckim. Są prawie identyczne zarówno w stroju jak i wyglądzie anatomicznym. Domniemuję więc, że to klony albo bliźniaczki. Jedna z nich mówi przez komórkę: – Mamo, normalnie to ja do muzeów nie zaglądam. Ale dzisiaj w nocy to ja chodzę.
Każdy pretekst jest dobry, żeby się wyrwać z domu. A kultura najlepszy. Dobranoc.
(krawat: Savaş, Made in Turkey)
Każdy pretekst jest dobry, żeby się wyrwać z domu. A kultura najlepszy. Dobranoc.
(krawat: Savaş, Made in Turkey)
sobota, 14 maja 2016
2205 krawat, 2205 dzień, 14/5/16
Dobry wieczór! Jest krawat, jest też szalik Paris Saint-Germain, który dostałem od znajomego. Przyjechał z Paryża i miał wyrzuty sumienia, że nie ma dla mnie krawata i z tych wyrzutów dał mi ten szalik. A szalik od razu się przydał, bo go założyłem, albowiem aura się zmieniła, czyli zimno jest w Warszawie.
Od razu mówię, nie biją za barwy PSG. Wręcz odwrotnie, spotkałem się z gestami przyjaźni. Porozmawiałem z kibicami Unii Tarnów (mieli szaliki reprezentacji Polski, bo na żużel do Warszawy przyjechali). A inni na mój widok mówili po prostu: „Patrz, Zlatan”. Za wielką gwiazdę uchodziłem. Dobranoc.
(krawat: no name, szalik: Paris Saint-Germain)
Od razu mówię, nie biją za barwy PSG. Wręcz odwrotnie, spotkałem się z gestami przyjaźni. Porozmawiałem z kibicami Unii Tarnów (mieli szaliki reprezentacji Polski, bo na żużel do Warszawy przyjechali). A inni na mój widok mówili po prostu: „Patrz, Zlatan”. Za wielką gwiazdę uchodziłem. Dobranoc.
(krawat: no name, szalik: Paris Saint-Germain)
2204 krawat, 2204 dzień, 13/5/16
Dobry wieczór! Przeczytałem w onet.pl, że we Wrocławiu „uniwersytet ostrzega przed wronami”, bo te ptaki „atakują studentów”. Przypomniałem sobie jak w zeszłym roku o tej porze roku paradowałem ulicą Sandomierską i w okolicach Teatru Nowego – Garażu Miejskiego od tyłu nadleciało coś co odbiło się od mojej głowy uzbrojonej w czarny kaszkiet. Przed oczami ujrzałem wielki ptasi ogon, który się szybko oddalał. Po chwili widziałem jużcałą sylwetką dużej wrony. Chyba mnie potraktowała jako jakiś obiekt niebezpieczny dla niej. Z drugiej strony to dziwne być trampoliną dla ptaka. Dobranoc.
(krawat: Marks & Spencer, Autograph)
(krawat: Marks & Spencer, Autograph)
czwartek, 12 maja 2016
2203 krawat, 2203 dzień, 12/5/16
Dobry wieczór! Nie oglądam konkursu Eurowizji, znaczy oglądam tylko głosowanie, bo to ciekawe. Pokazuje trochę inaczej Europę, szczególnie jest to widoczne w tym co wybierają ludzie z krajów bałkańskich i dawnego ZSRR. Polacy zawsze głosują na Ukraińców, widać więc gdzie nas ciągnie, gdzie czujemy kulturowe związki. Dzisiaj rozczarowany byłem, bo nie było takiego głosowania. Jakieś półfinały. I Australia (co akurat mi się podoba) w Europie. Jest jeszcze kilka fajnych krajów, które przyłączyłbym do Starego Kontynentu. Wracając do półfinałów, to może zrobić jak w piłce nożnej rozgrywki grupowe, jakąś ligę mistrzów. I zamęczyć Europę tym Szpakiem. Niech wiedzą, że nam nielekko. Dobranoc.
(krawat: You)
(krawat: You)
2202 krawat, 2202 dzień, 11/5/16
Dobry wieczór! Zadziwił mnie ten młody człowiek w stylu casual korpo w towarzystwie niewielkiego psa. Okazało się, że z żoną, kiedy tylko się da, ratują zwierzaki. Teraz właśnie przywracają do życia kota przejechanego przez samochód, którego znaleźli podczas rowerowej wycieczki.
– Myślałem, że on już nie żyje, ale żona zobaczyła jak podnosił łapkę – opowiadał.
Potem wypytał o historię moich psów. Uśmiechnął się przy tym niezwykle pogodnie.
– Najważniejsze, że uratowane jest jedno życie. Na samym końcu liczy się suma tych wszystkich małych żyć – zakończył filozoficznie. I jeszcze obdarzył mnie tym swoim niezwykle pięknym, szczerym i pogodnym uśmiechem. Życząc radości w życiu odszedł, a ja miałem wrażenie, że zaplątał się na spacerze z psem św. Franciszek ze świata korpo. Dobranoc.
(krawat: Cedarwood State)
– Myślałem, że on już nie żyje, ale żona zobaczyła jak podnosił łapkę – opowiadał.
Potem wypytał o historię moich psów. Uśmiechnął się przy tym niezwykle pogodnie.
– Najważniejsze, że uratowane jest jedno życie. Na samym końcu liczy się suma tych wszystkich małych żyć – zakończył filozoficznie. I jeszcze obdarzył mnie tym swoim niezwykle pięknym, szczerym i pogodnym uśmiechem. Życząc radości w życiu odszedł, a ja miałem wrażenie, że zaplątał się na spacerze z psem św. Franciszek ze świata korpo. Dobranoc.
(krawat: Cedarwood State)
środa, 11 maja 2016
2201 krawat, 2201 dzień, 10/5/16
Dobry wieczór! Kobieta czujnie rozejrzała się po sklepowych półkach i zdecydowanym ruchem wzięła butelkę jakiegoś płynu.
– Widzi pani – zwróciła się do kobiety stojącej obok – piszą, że to sok z aloesem. Tu niech pani zobaczy, ile jest tego aloesu. Nie widzi pani... Specjalnie malutkimi literkami napisali. Jedna setna aloesu! Jedna setna, proszę pani. I to się nazywa sok z aloesem! Dobre sobie!
Wtedy odezwali się inni, że szynka jest papierowa, mleko bez mleka, a ser żółty to jest żółty tylko z nazwy. A najgorszy to jest ten chiński czosnek...
Drżyjcie podli kapitaliści! Świadomość mas rośnie. Dobranoc.
(krawat: Pierre Cardin)
– Widzi pani – zwróciła się do kobiety stojącej obok – piszą, że to sok z aloesem. Tu niech pani zobaczy, ile jest tego aloesu. Nie widzi pani... Specjalnie malutkimi literkami napisali. Jedna setna aloesu! Jedna setna, proszę pani. I to się nazywa sok z aloesem! Dobre sobie!
Wtedy odezwali się inni, że szynka jest papierowa, mleko bez mleka, a ser żółty to jest żółty tylko z nazwy. A najgorszy to jest ten chiński czosnek...
Drżyjcie podli kapitaliści! Świadomość mas rośnie. Dobranoc.
(krawat: Pierre Cardin)
poniedziałek, 9 maja 2016
2200 krawat, 2200 dzień, 9/5/16
Dobry wieczór! Młode pokolenie szykuje się powoli do odlotu. Spod MSW.
Ale po kolei. Maszerujemy sobie pod płotem ministerstwa, a ku nam w kraciastym płaszczyku zmierza elegancka pani. Pani dźwiga psa w typie szpica (nie mylić ze szpiclem, broń Boże!), a jeszcze dokładniej sukę, którą znamy, bo nie lubi się z naszymi psami, znaczy sukami. Warczą one na siebie, i w ogóle dochodzi do karczemnych awantur jak się spotkają. Podchodzi ta pani do nas, niesiona przez nią suka robi minę przymilną, ale widać od razu, że to mina fałszywa.
– Wiem, że pan tu nie spuszcza psów – mówi pani, przytakuję, ale obawiam się najgorszego, bo z natury nieufny jestem.
– Tak, nie spuszczam, proszę pani.
– To ja proszę pana mam prośbę, żeby był jeszcze bardziej ostrożny i innym też uwagę zwracał, by nie spuszczali.
– ?
– Znów mamy podloty wrony siwej. Tu na drzewie jest ich gniazdo.
Pani spojrzała z macierzyńską czułością w górę i dodała z troską: – Rodzice na razie świetnie dają sobie radę, ale trzeba im pomóc.
Ano trzeba. Dobranoc.
(krawat: Atlas Design)
Ale po kolei. Maszerujemy sobie pod płotem ministerstwa, a ku nam w kraciastym płaszczyku zmierza elegancka pani. Pani dźwiga psa w typie szpica (nie mylić ze szpiclem, broń Boże!), a jeszcze dokładniej sukę, którą znamy, bo nie lubi się z naszymi psami, znaczy sukami. Warczą one na siebie, i w ogóle dochodzi do karczemnych awantur jak się spotkają. Podchodzi ta pani do nas, niesiona przez nią suka robi minę przymilną, ale widać od razu, że to mina fałszywa.
– Wiem, że pan tu nie spuszcza psów – mówi pani, przytakuję, ale obawiam się najgorszego, bo z natury nieufny jestem.
– Tak, nie spuszczam, proszę pani.
– To ja proszę pana mam prośbę, żeby był jeszcze bardziej ostrożny i innym też uwagę zwracał, by nie spuszczali.
– ?
– Znów mamy podloty wrony siwej. Tu na drzewie jest ich gniazdo.
Pani spojrzała z macierzyńską czułością w górę i dodała z troską: – Rodzice na razie świetnie dają sobie radę, ale trzeba im pomóc.
Ano trzeba. Dobranoc.
(krawat: Atlas Design)
niedziela, 8 maja 2016
2199 krawat, 2199 dzień, 8/5/16
Dobry wieczór! Dzisiaj podczas spaceru z psami zaczął kropić deszcz. I na Różanej przez moment mieliśmy taką sytuację, że po jednej stronie ulicy padał deszcz, a po drugiej było sucho. Stanąłem więc na środku drogi, na granicy świata mokrego i jeszcze suchego.
Z kolei w piątek wieczorem podczas spaceru w parku Morskie Oko krążył obok nas gęsto, jak płatki śniegu, puch z dmuchawców. W tym parku, który leży na wiślanej skarpie, wygląda to chyba najbardziej niezwykle. Gdzieś przeczytałem, że komuś te dmuchawce – mimo, że są na samym początku wiosny – kojarzą się z przemijaniem. Coś w tym jest.
I jeszcze jedno wiosenne skojarzenie. Kwiaty akacji, jak czuję ich zapach to zawsze przypominam sobie jak kiedyś je zrywaliśmy i zjadaliśmy. Zapach i smak dzieciństwa. Dobranoc.
(krawat: Theros, Triple Crown Wales 1976 1977 1978 1979)
Z kolei w piątek wieczorem podczas spaceru w parku Morskie Oko krążył obok nas gęsto, jak płatki śniegu, puch z dmuchawców. W tym parku, który leży na wiślanej skarpie, wygląda to chyba najbardziej niezwykle. Gdzieś przeczytałem, że komuś te dmuchawce – mimo, że są na samym początku wiosny – kojarzą się z przemijaniem. Coś w tym jest.
I jeszcze jedno wiosenne skojarzenie. Kwiaty akacji, jak czuję ich zapach to zawsze przypominam sobie jak kiedyś je zrywaliśmy i zjadaliśmy. Zapach i smak dzieciństwa. Dobranoc.
(krawat: Theros, Triple Crown Wales 1976 1977 1978 1979)
sobota, 7 maja 2016
2198 krawat, 2198 dzień, 7/5/16
Dobry wieczór!
– Musimy zagrać w totka. Dzisiaj jest 60 milionów.
– To zagramy dalej.
– Nie będę nigdzie łaziła.
– Nie możemy tak blisko domu.
– A niby dlaczego?
– Nie chcę, żeby ludzie wiedzieli jak wygramy...
– Jak wygramy to natychmiast stąd spłyniemy.
– Wiesz, ale ja chcę być takim cichym, anonimowym milionerem.
Dobranoc.
(krawat: LL)
– Musimy zagrać w totka. Dzisiaj jest 60 milionów.
– To zagramy dalej.
– Nie będę nigdzie łaziła.
– Nie możemy tak blisko domu.
– A niby dlaczego?
– Nie chcę, żeby ludzie wiedzieli jak wygramy...
– Jak wygramy to natychmiast stąd spłyniemy.
– Wiesz, ale ja chcę być takim cichym, anonimowym milionerem.
Dobranoc.
(krawat: LL)
2197 krawat, 2197 dzień, 6/5/16
Dobry wieczór! – W dawnych czasach pan z dzieckiem byłby obsłużony bez kolejki. Nie możemy tak dziczeć – kategorycznie stwierdziła pani z kolejki w sklepie samoobsługowym. Pan z dzieckiem i ona stali kilka osób za mną. Pani podjęła błyskawiczną akcję przesunięcia pana i dziecka na początek kolejki. Udało się to, nie było żadnych protestów, wszystko poszło sprawnie i kulturalnie.
– Dobrze zrobiła – pomyślałem i trochę pozazdrościłem jej inicjatywy. Ale też czułem do niej żal. Po co ona, wyglądała na trochę młodszą ode mnie, ciągle powtarzała „w dawnych czasach”. Dla mnie to było wczoraj. Dobranoc.
(krawat:Marc Stanford)
– Dobrze zrobiła – pomyślałem i trochę pozazdrościłem jej inicjatywy. Ale też czułem do niej żal. Po co ona, wyglądała na trochę młodszą ode mnie, ciągle powtarzała „w dawnych czasach”. Dla mnie to było wczoraj. Dobranoc.
(krawat:Marc Stanford)
czwartek, 5 maja 2016
2196 krawat, 2196 dzień, 5/5/16
Dobry wieczór!
– Poproszę, jeden raz na chybił trafił.
– Z plusem?
– Nie, dziękuję.
– Z plusem ma pan za złotówkę szansę w dodatkowym losowaniu na milion.
– Nie, dziękuję. Wolę za trzy złote.
– To taka nagroda pocieszenia...
– Żadnej nagrody pocieszenia nie chcę! Chcę te czterdzieści milionów i nie zadowolę się jakimś marnym milionem na otarcie łez.
Dobranoc.
(krawat: King)
– Poproszę, jeden raz na chybił trafił.
– Z plusem?
– Nie, dziękuję.
– Z plusem ma pan za złotówkę szansę w dodatkowym losowaniu na milion.
– Nie, dziękuję. Wolę za trzy złote.
– To taka nagroda pocieszenia...
– Żadnej nagrody pocieszenia nie chcę! Chcę te czterdzieści milionów i nie zadowolę się jakimś marnym milionem na otarcie łez.
Dobranoc.
(krawat: King)
2195 krawat, 2195 dzień, 4/5/16
Dobry wieczór! Właściwie w tramwaju nic się działo. I nic nie zapowiadało, by co się dziać miało. Ale czas ewidentnie teraz taki, że ludzie mają potrzebę wygłaszania różnych sentencji. Pani w wieku określanym powszechnie jako starszym, choć czyniąca udane (jak mi się wydaje) wysiłki, by wyglądać młodo siedziała o dwa miejsca przede mną. Miałem wrażenie, że coś czyta, a to coś okazało się później osobistymi zapiskami na kilku kartkach. W pewnym momencie, a moment ten wypadł między ulicami Belgijską i Dolną, podniosła głowę znad tego czegoś, co później okazało się zapiskami, i wypowiedziała zdecydowanym głosem w przestrzeń środka komunikacjami miejskiej komunikując nam, pasażerom tego środka: – Trzeba poświęcić dużo więcej czasu, żeby odnaleźć się w Polsce po powrocie z zagranicy, niż za granicą, by tam się zaaklimatyzować.
Nie było po tej sentencji żadnej dramatycznej ciszy, tylko dał się słyszeć głos kobiety siedzącej na miejscu za mną i wyraźnie skierowany do mnie: – Ma kobieta rację. Tu nie da się żyć.
Natychmiast rozgorzała dyskusja. Po chwili, czyli już na odcinku między Odyńca a Malczewskiego, cały nasz wagon był jednomyślny. Tu nie da się żyć. Dobranoc.
(krawat: Roy Robson)
Nie było po tej sentencji żadnej dramatycznej ciszy, tylko dał się słyszeć głos kobiety siedzącej na miejscu za mną i wyraźnie skierowany do mnie: – Ma kobieta rację. Tu nie da się żyć.
Natychmiast rozgorzała dyskusja. Po chwili, czyli już na odcinku między Odyńca a Malczewskiego, cały nasz wagon był jednomyślny. Tu nie da się żyć. Dobranoc.
(krawat: Roy Robson)
środa, 4 maja 2016
2194 krawat, 2194 dzień, 3/5/16
Dobry wieczór! Jadąc w ciągu dnia przez podwarszawskie okolice mijaliśmy co chwila skromne, acz charakterystyczne obiekty pożytku publicznego, czy też placówki pierwszej pomocy jak wolą niektórzy, z charakterystycznym szyldem ALKOHOL 24. Widok dość zwyczajny w gruncie rzeczy, na który prawie się już nie reaguje, o ile nie ma pilnej potrzeby.
W pewnym jednak momencie zobaczyłem duży szyld PUCHARY-24. I na sklepowej szybie zdążyłem doczytać jeszcze: „Trofea”, „Puchary”... Uśmiechnąłem się na myśl o scenie z filmu „Miś” i od razu wyobraziłem sobie tłumy Ryśków Ochódzkich pędzących w różnych pora dnia i nocy po puchary „na zachętę” dla dzieci i wnuków różnych notabli, prezesów korpo i innych wielkich szych. Piękne, nie? A może to jednak prawda, może rzeczywiście tak jest, tylko ja o niczym nie wiem? Dobranoc.
(krawat: Classics Debenhams)
W pewnym jednak momencie zobaczyłem duży szyld PUCHARY-24. I na sklepowej szybie zdążyłem doczytać jeszcze: „Trofea”, „Puchary”... Uśmiechnąłem się na myśl o scenie z filmu „Miś” i od razu wyobraziłem sobie tłumy Ryśków Ochódzkich pędzących w różnych pora dnia i nocy po puchary „na zachętę” dla dzieci i wnuków różnych notabli, prezesów korpo i innych wielkich szych. Piękne, nie? A może to jednak prawda, może rzeczywiście tak jest, tylko ja o niczym nie wiem? Dobranoc.
(krawat: Classics Debenhams)
wtorek, 3 maja 2016
2193 krawat, 2193 dzień, 2/5/16
Dobry wieczór! Jeż energicznie nadszedł od strony Państwowego Instytutu Geologicznego zatrzymując się na środku skrzyżowania. Tu nie mógł się zdecydować, w którą stronę powinien ruszyć. Raz dreptał w prawo, raz w lewo. A to ruszył do przodu, a to do tyłu. Samochody na światłach wyraźnie dawały mu pierwszeństwo, wszystkie karnie czekały aż iglasty użytkownik drogi wybierze kierunek swojej trasy. Także spora – mimo późnej pory – grupa pieszych zatrzymała się przy pasach obserwując czujnie sytuację. Światła się zmieniały, a my staliśmy. Piesi i auta. Pchełka tradycyjnie zaszczekała, ale raczej pro forma, bo ma we krwi rasę niemiecką, więc „ordnung muss sein”.
Po wielu wahaniach jeż postanowił jednak wrócić do Instytutu Geologii. Samochody ruszyły ostrożnie, było widać, że obawiają się o kapryśnego użytkownika jezdni. Nie wiadomo, czy jeż nie zmieni kierunku marszu. Ten jednak szybko i zdecydowanie podreptał swoją trasą znikając szybko w ciemnościach. Na chodniku i zapewne w autach odetchnęliśmy z ulgą, przesłaliśmy sobie przyjazne i uśmiechy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dobranoc.
(krawat: Daniel Hechter)
Po wielu wahaniach jeż postanowił jednak wrócić do Instytutu Geologii. Samochody ruszyły ostrożnie, było widać, że obawiają się o kapryśnego użytkownika jezdni. Nie wiadomo, czy jeż nie zmieni kierunku marszu. Ten jednak szybko i zdecydowanie podreptał swoją trasą znikając szybko w ciemnościach. Na chodniku i zapewne w autach odetchnęliśmy z ulgą, przesłaliśmy sobie przyjazne i uśmiechy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dobranoc.
(krawat: Daniel Hechter)
niedziela, 1 maja 2016
2192 krawat, 2192 dzień, 1/5/16
Dobry wieczór! Minął pierwszy dzień maja, który rozpoczyna 7 rok mojego
bloga. Sześć lat, dzień w dzień. Dziękuję tym Wszystkim, którzy
zaglądają do moich krawatów, by przeczytać to, co dostrzegłem w
otaczającym mnie świecie. Nadal pozostaje aktualna dewiza, z którą
zaczynałem 1 maja 2010 roku: „Życie jest zbyt krótkie, by ciągle wiązać
ten sam krawat”. Przyglądam się więc światu, za każdym razem
przecierając oczy ze zdumienia. I codziennie odkrywając coś zupełnie
nowego. Dla mnie życie to suma drobnych rzeczy i w nich odnajduję sens
swojego istnienia. Dobranoc.
(krawat: no name)
(krawat: no name)
2191 krawat, 2191 dzień, 30/4/16
Dobry wieczór! Dzisiaj wyrażam solidarność z samym sobą, albowiem zmusiłem się do złożenia zeznania podatkowego. Jest to czynność,której nie lubię i nigdy nie polubię. Moja anarchistyczna dusza cierpi i wyje. Dobranoc.
(krawat: no name)
(krawat: no name)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
















































