niedziela, 14 lutego 2016

2115 krawat, 2115 dzień, 14/2/16

Dobry wieczór! O dziewiątej rano podczas porannego spaceru z Cyzysławą i Pchłomirą zapragnąłem zjeść na śniadanie świeże pieczywo. Jeszcze rok temu blisko mnie od rana w niedziele były czynne w pobliżu mojego domu cztery sklepy, teraz są trzy. Najpierw zatrzymałem się przy znanym sieciowym sklepie, świeżych bułeczek nie było. Następne dwa – też znane sieciówki – okazało się, że otwierane są dopiero o 10. Miałem więc postne śniadanie. Poczułem się też młodziej, bo mi się przypomniały peerelowskie niedzielne poranki, kiedy sklepy były pozamykane. Dobranoc.

PS. Redaktora Wołcza też nie spotkałem, ale on pewnie piekł swój słynny chleb i nie ma takich problemów z aprowizacją jak ja.

(krawat: no name)

1 komentarz: