Dobry wieczór! Przypomniał mi się obrazek z Wigilii. Na przystanku tramwajowym stał mężczyzna będący pod wyraźnym wpływem spirytualiów i z twarzą zniszczoną ich intensywnym i wieloletnim spożyciem. Bez dwóch zdań, jego organizm i życie były zniszczone przez alkohol. Gdzieś próbował się dodzwonić, ale najwyraźniej nikt nie odbierał tego wieczora jego telefonów. Jakoś nie było chętnych, którzy widzieliby go w Wigilię przy talerzu dla zagubionego wędrowca. Po każdej nieudanej próbie dodzwonienia się przechodził na drugą stronę ulicy. Zmieniał tak kilka razy przystanek i kierunek swojej przyszłej podróży. Ubrany był w krótką ortalionową kurtkę i czapkę narciarkę. Ale moją uwagę przykuł świetnie skrojony garnitur (alkohol pozwolił zachować sylwetkę) i eleganckie, bardzo dobrej jakości buty. Do tego modny dwie dekady temu koralowy golf. Być może były to ostatnie atrybuty dawnej świetności. W pewnej chwili – bo taki moment w końcu na przystanku nadchodzi – przybył długo oczekiwany tramwaj. Motornicza na głowie miała czapkę Mikołaja. Porwał nas ten zaprzęg przerywając moje obserwacje, ale obraz tego mężczyzny ciągle mi powraca. Dobranoc.
(krawat: Nobel League)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz