– Olek, gdzie jesteś? – zapytał się stojąc na palcach i wypatrując wytrwale w najdalszy kąt autobusu.
Nikt się jednak nie odezwał.
– Znowu zgubiłem dziecko – powiedział cicho do siebie.
Nie wysiadł na najbliższym przystanku. I na kolejnych trzech także nie. Dopiero na piątym. Kiedy opuścił autobus rozejrzał się wokół siebie. Coś zamamrotał pod nosem. I machnął bezradnie ręką. Ruszył w kierunku najbliższego domu. Dobranoc.
(krawat: Da Vinci by Gelfer)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz