piątek, 11 sierpnia 2017

2658 krawat, 2657 dzień, 10/8/17

Dzień dobry wieczór! W końcu wyjechałem, żeby się zrelaksować. Podczas podróży obudziła się we mnie dotąd głęboko skrywana natura pedanta, w wyniku której zatrzymaliśmy sie na poboczu drogi, a ja udałem się wyrzucić jakiś niepotrzebny kawałek papieru, a nawet dokładniej gazety, do kosza na przystanku pekaesu. Kiedy wyrzucałem ten papierek Pchłomira wyswobodziła się z obroży i wydostała się z samochodu. Byłem metr, może półtora od niej, kiedy w oczach dostrzegłem ten znany mi błysk oznaczający zabawę. A to wiązało się z ryzykiem wyskoczenia na ruchliwą drogę, po której pędziły auta przekraczające dozwolone prędkości. Nie mogłem do tego dopuścić. W ułamku sekundy rzuciłem się niczym Ladislao Mazurkiewicz, słynny urugwajski bramkarz polskiego pochodzenia. To porównanie jest na miejscu z powodu kaszkietu, który miałem na głowie. Urugwajski golkiper też nosił takie nakrycia głowy. Tak więc rzuciłem się na Pchłomirę niczym na piłkę pod nogami brazylijskich dryblerów. Chwyciłem ją i zacząłem się staczać w niebyt, czyli przydrożny i bardzo głęboki rów. Coś mnie pokłuło, coś sparzyło, coś zaswędziało, zapiszczała Pchełka, aż wylądowaliśmy na samym mokrym dnie rowu. Równo zmoczeni. Już po wydostaniu się i oddaleniu z miejsca zdarzenia okazało się, że Pchłomira kuleje na lewą łapkę. Wróciliśmy doi Warszawy i udaliśmy się do naszego lekarza, tam był tłok i zepsuty rentgen. Pojechaliśmy do kolejnego, z działającym rtg. Wtedy okazało się, że w tym rowie były jakieś pokrzywy i chyba jakiś barszcz Sosnowskiego, bo ja opuchłem na twarzy, choć jak spadałem do rowu to parzyło mnie przez ubranie. Facjatę miałem czerwoną w białe plamy. Na szczęście z rentgena wyszło, że pies nia ma złamania, a jakieś stłuczenie nogi. Tak minął cały dzień, wyszliśmy od weterynarza zmęczeni i głodni. Może ja najmniej, bo w końcu byłem po barszczu. Z drugiej strony zajęty problemami z Pchełką zapomniałem o wszystkich innych sprawach, które chodziły mi po głowie, a więc zrelaksowałem się. Do miłego zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz