Dobry wieczór!
W porze największego deszczu* wracaliśmy z psami do domu. Psy niezadowolone. Cyzia wody nie znosi i czynnie jej unika, Pchełka na spacerze lubi wskakiwać do stawu, ale jak jej pada z góry to nie lubi i przemyka pod ścianami. Ja proroczo (ma się te wizje) przed wyjściem się przebrałem, zmieniłem buty zamszowe i założyłem jak Michnik crocsy. Wracamy więc do domu, psy ciągną mnie, za nami podąża żona. W pewnym momencie słyszę jej głos: – Lepiej wyglądasz w tych crocsach niż mokasynach. Tak na luzie. Jak ksiądz.
Amen i dobranoc.
*pora największej padalności
(krawat: A Family Tie; Snoopy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz