poniedziałek, 28 września 2015

1975 krawat, 1975 dzień, 27/09/15

Dobry wieczór! W wagonie metra spotkałem dzisiaj bardzo starszego pana z siwymi wąsami. Wyglądał tak na ok. 85 lat. Był w harcerskiej rogatywce i w czymś co przypominała harcerską bluzę. Grał na harmonijce ustnej i zbierał pieniądze. Z repertuarem nie zapoznałem się dobrze, bo jechałem tylko jeden przystanek. Ale przypomniał mi - również z wyglądu - innego "dziadka", który czasami klękał w podziemiach przy Dworcu Centralnym w czasach reformy Balcerowicza, czyli w roku 1990. Tamten sprzed ćwierćwiecza starszy pan też był zadbany i wąsaty. Klęczał i śpiewał drżącym głosem pieśni religijne. Wzruszał wszystkich. Góra pieniędzy zakrywała leżącą na ziemi granatową maciejówkę.  W pewnym momencie zatrzymała się para młodych ludzi. Dziewczyna wyjęła z portmonetki zwitek banknotów i położyła przed staruszkiem. Spojrzała na swojego chłopaka w typie mięśniaka. I on wyjął z kieszeni parę niechlujnie zwiniętych banknotów, od niechcenia rzucił je na stertę. Ona patrzyła nadal i on pod naciskiem tego spojrzenia wyjął jeszcze kilka. I już wolniej położył. A dziewczyna patrzyła nadal na niego, chłopak machnął ręką i dorzucił jeszcze coś. Wtedy ona uznała, że wystarczy. Przytuliła się czule i odeszli. "Dziadek" w tym czasie zaczął kolejną nabożną pieśń. Dobranoc.

(krawat: no name)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz