czwartek, 3 września 2015

1950 krawat, 1950 dzień, 2/09/15

Dzień dobry! A właściwie to spóźnione mocno „Dobry wieczór”. Wróciłem wczoraj późnym wieczorem i okazało się, że mam kłopoty z internetem. Znaczy, od świata byłem odcięty. Takie rzeczy nie powinny się w Matriksie zdarzać. W związku z tym będą dzisiaj dwa wpisy. Jeden rano, a drugi wieczorem. Jeden zaległy, a drugi aktualny. Zacznę od zaległego.
Wczoraj w ogóle był dziwny dzień. Rano w metrze spotkałem znajomego. Trudna rozmowa, bo on ma ciężko chorą córkę. Raczej złych niż dobrych wieści się można spodziewać. Przybity jechał po lekarstwa dla niej.
Później udałem się służbowo i prywatnie na dokument fabularyzowany pod tytułem „Pilecki”. Służbowo, bo wiadomo. Trzeba oglądać to co na bieżąco jest, a prywatnie, bo żona jest spokrewniona z Pileckimi, więc obejrzałem, żeby złożyć w domu relację. Film udany jak na produkcję niskobudżetową. Sama historia powstania filmu jest ciekawa. Powstał dzięki zbiórce pieniędzy, można powiedzieć, że go zwykli ludzie wyprodukowali.
Po drodze do kina wziąłem udział w sondzie ulicznej. Pytano mnie co myślę o pracy po znajomości. Powiedziałem, że trzeba zachować umiar i odróżnić pracę po znajomości od pracy z polecenia. I że sam mogę polecić kilku świetnych dziennikarzy do pracy.
Wieczorem zawitałem do zaprzyjaźnionej Galerii Delfiny, gdzie był wernisaż wystawy Małgorzaty Wiśniewskiej „Duże i małe - z daleka i z bliska”. Obejrzałem obrazy i fotografie, porozmawiałem z artystką i oddałem się przyjemności w postaci miłych dyskusji.
W dobrym humorze wróciłem do domu, a tu internet nie działa. Chciałem obejrzeć telewizję, ale pilot od dekodera złośliwie się schował i nie chciał się znaleźć. Rozbudziło mnie to wszystko, zasnąć nie mogłem. Krew mnie po prostu na koniec zalała. Taki miałem dzień. Miłego następnego dnia.
(krawat: Giorgio Mariani)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz