wtorek, 4 sierpnia 2015

1921 krawat, 1921 dzień, 4/08/15

Dzień dobry! Stał na chodniku. Mój wzrok przyciągnął jego neseser. Był grubszy od zwykłych. Taki z harmonijką, co puchnie jak się go solidnie napakuje. Ale nie wielkość przyciągała moją uwagę, lecz wygląd nesesera. Był czerwony, a dokładniej cynobrowy, miał jakieś złote ornamenty, okucia na rogach i jeszcze ciemniejsze, delikatnie bordowe wytłoczenia. Przypominał wielką azjatycką szkatułkę jakie w dzieciństwie widziałem w sklepie „Chinka” w Alejach Jerozolimskich. Właściciel nesesera był w typie bałkańsko-kaukaskim. Mimo upału w garniturze. Na stopach miał borsuki, które dziwnie pasowały do za długich nogawek spodni. Opierały się one na butach tworząc harmonijkę. Ta komponowała się z harmonijką nesesera. Być może była to świadomie wystudiowana stylizacja.
Obserwowałem go z ukrycia stojąc w cieniu wiaty przystanku tramwajowego.
- Wygląda jak handlarz broni lub ludzkich organów - pomyślałem.
Wtedy nadjechała czarna limuzyna. Kierowca nie wychodząc z samochodu, natychmiast po zatrzymaniu, otworzył bagażnik, spoczął w nim cynobrowy neseser. Dopiero teraz mężczyzna, który prowadził auto, otworzył drzwi i wyszedł na ulicę. Wyglądał trochę jak lekarz-pediatra. Otyły, ciemne włosy, geste falujące włosy. Nosił ciemny garnitur, nijaki krawat i białą koszulę. Całość uzupełniały druciane, złote okulary w niemieckim stylu. Bez słów wręczył kluczyki temu od nesesera i zabrał dziwne pakunki z bagażnika. Reklamówki, jakieś pojemniki.
- Jednak handel ludzkimi organami - pomyślałem.
Dobranoc.

(krawat: St. Michael from Marks & Spencer)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz