niedziela, 27 lipca 2014

1549 krawat, 1549 dzień, 27/07/14

Dzień dobry! Spotkałem się z Putinem. Na Kremlu, ale nie na salonach, tylko w jakichś pomieszczeniach gospodarczych. Na zapleczu, można powiedzieć. Pomieszczenie było spore, zagracone meblami z lat 50. i 60., oświetlone żarówką bez abażuru. Władmir Władimirowicz podszedł do lodówki.
- Czego się napijecie Grigoriju Józefowiczu? - zapytał.
- Kubanskaja.
- Dobry wybór, choć ja wolałbym spirytus.
- Spasiba - podziękowałem. - Kubanskaja, poproszę.
Władimir Władimirowicz na nieprzykrytym stole z czeczotki postawił cztery szklanki. Polał wódkę i z jakiejś znajomo wyglądającej butelki wodę. Wypiliśmy, popiliśmy, usiedliśmy. W milczeniu.
- Nie wiem - zagaiłem w końcu przerywając męczące milczenie- skąd zainteresowanie moją osobą.
- Mam pewną propozycję - odpowiedział przywódca wielkiego państwa, a ja poczułem, że czyjś język liże moją prawą nogę. - Chcę, żebyście coś kupili.
- Cóż miałbym kupić Władimirze Władimirowiczu?
- Coś dużego... - zaczął mówić, ale przerwał nagle.
Putin milczał przez dłuższą chwilę, a ja czułem, że ktoś obwąchuje moją twarz. Widziałem, że coś się odbiło przywódcy wielkiej Rosji. Przełknął ślinę i uważnie przyglądał się butelce z wodą.
- Kupicie wodę Borjomi - stwierdził wreszcie, mocno, tak kategorycznie.
- Ale przecież to jest gruzińska woda - oponowałem.
- Ale to Borjomi.Nie martwcie się tym. Dobra na kaca.
W tym momencie obwąchiwanie twarzy zmieniło się w intensywnie lizanie. Cyzia budziła mnie na spacer. Zaspałem. No, cóż miałem ważne spotkanie. Miłego dnia.

(krawat: Luigi Bedani, znów okazało się, że mam takie dwa krawaty, poprzedni nosiłem ponad 1200 dni temu jako 322 krawat )

2 komentarze: