wtorek, 13 sierpnia 2013

1201 krawat, 1201 dzień, 13/08/13

Dzień dobry! Byłem kiedyś na bankiecie zorganizowanym w Planetarium warszawskiego Muzeum Techniki. Podano potrawy z trzech stron świata: Meksyku, Francji i Grecji. Po spożyciu różnych przysmaków i po popiciu ich stosownymi napojami zabronionymi dla użytkowników dróg, razem z redaktorem Jackiem Mojkowskim, dla umilenia czasu degustowaliśmy już tylko grecki trunek Spirosa Metaxasa. W pewnym momencie jakaś pani zaczęła zapraszać na pokaz nieba nad Warszawą.
- Byłeś kiedyś w tym w Planetarium? Bo ja nigdy - pytał mnie red. Mojkowski, kiedy uzupełniałem zawartość kieliszków.
- Nigdy, ale chętnie zobaczyłbym - rzuciłem uważając, by nie uronić kropli cennego napoju.
- To weźmy kieliszki i popatrzmy w niebo - zaproponował.
- Bądźmy romantykami! - krzyknąłem. I ruszyliśmy do nieba.
Siedzieliśmy sobie, sączyliśmy metaksę i podziwialiśmy gwiazdy nad Warszawą. Nagle ktoś wdarł się do Planatarium. Albo kosmos zrobił na nim takie wrażenie, albo po wypitym alkoholu miał kosmos w głowie. Stał nieruchomo w drzwiach zakłócając nam przyjemność wpatrywania się we wszechświat. Zza jego pleców dochodził irytujący szum bankietu.
- Proszę natychmiast opuścić niebo! - zawołał redaktor Mojkowski. - Proszę zamknąć drzwi do nieba!
Nie można stać tylko jedną nogą w gwiazdach. Trzeba w nich być całym sobą.
Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat: Marc Anthony)

Krawat jest prezentem od Józefa Rudka, wydawcy tygodnika Vector Polonii. Mam tam stały felieton Azyl klimatyczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz