wtorek, 20 listopada 2012

935 krawat, 935 dzień, 20/11/12

Dzień dobry!
Pana K. spotkałem pod koniec ubiegłego stulecia. W pewnej spółdzielni mieszkaniowej robiliśmy aksamitną rewolucję. Początkowo myślałem, że to inżynier. Ale okazało się, że nie tylko. K. był wojskowym emerytem. Któregoś dnia opowiedział mi historię z początków swojej kariery w Ludowym Wojsku Polskim.
Jako młody porucznik K. został oddelegowany do pełnienia dyżuru w Sztabie Generalnym. Dowodził nim kapitan F. Przejęli stanowisko i rozpoczęli wartę na straży ukochanej Polski Ludowej. Zgodnie z regulaminem młody porucznik odezwał się do dowódcy: - Obywatelu kapitanie właśnie przyszły rozkazy, czy obywatel kapitan chce się z nimi zapoznać?
- Spokojnie poruczniku - odpowiedział indagowany. - Zróbmy sobie kawę, wypijmy ją spokojnie, zapalmy i dopiero wtedy będzie czas na rozkazy.
Tak też się stało. Zaparzyli i wypili kawę, zapalili kilka papierosów. Czas płynie, a kapitan nawet nie zerknął na rozkazy.
- Kapitanie, może sam spojrzałbym w te rozkazy - porucznik próbował przejąć inicjatywę.
- Jeszcze zdążycie - odrzucił ten pomysł kapitan. - Wiecie, co poruczniku. Mam wielką ochotę na mocną herbatę. Zaparzymy sobie, wypijemy i zapalimy.
Tak też się stało. Kapitan błogo zaciągał się kolejny papierosami i wydawał się już całkiem zapomnieć o rozkazach.
- Obywatelu kapitanie, te rozkazy... - porucznikowi nie udało się nawet skończyć zdania.
- Poruczniku jakaś senność mnie ogarnia - kapitan gadał swoje. - Mam dobry pomysł! Zaparzmy sobie kawy. Wypijmy, zapalmy...
- A rozkazy!? - wołał zrozpaczony porucznik.
Kapitan był spokojny: - Zaraz będą nowe.
Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat: Principles)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz