czwartek, 30 grudnia 2010

244 krawat, 244 dzień, 30/12/10

Dzień dobry! Przypomniała mi się tak trochę bez żadnego kontekstu pewna historia. Pod koniec podstawówki do mojej klasy chodził gitowiec*. Kiedyś go odwiedziliśmy. – Boguś! – nagle wołała z kuchni jego matka. – W butelce zostawiłam ci trochę wódki. Wtedy zrozumiałem jak wielkie i kochające może być serce matki. Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat: Rene Chagall)

*Okazuje się, że sporo osób z młodszego pokolenia nie wie kim byli gitowcy. Git-ludzie dominowali życie polskich blokowisk szczególnie na początku i w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku. Wywodzili się z subkultury więziennej, z której brali obyczajowość, hierarchię wartości, styl życia i język (tzw. grypserę). Do tej społeczności nie mógł wstąpić każdy. Ci, których przyjęto mieli pod okiem wytatuowaną kropkę (tzw. cyngwajs). Gitowcy nienawidzili hipisów, punków i innych społeczności, które uważali za zdegenerowane. Ubierali się w charakterystyczny sposób: szerokie spodnie w kant (tzw. szwedy), ortalionowe kurtki "szwedki", włosy krótko wystrzyżone u góry głowy, które na karku były długie (tzw. fryzura "na szweda", ew. na "małpę"). Do tego nosili obcisłe koszule i ciemne, błyszczące buty na wysokim obcasie lub koturnie. Innym elementem ich ubrania był - zwykle jaskrawy - grzebień wystający z tylniej kieszeni spodni oraz szeroki pas do spodni z klamrą np. z bykiem (to taki typowy produkt prywaciarskich zakładzików w PRL, sprzedawany głównie na bazarach i w ich okolicach).


7 komentarzy:

  1. Zaskakujący blog. I bardzo fajny krawat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, moja mama nie kocha mnie chyba tak bardzo ;) świetny krawat!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marta" dziękuję za opinię.
    @Aquamarine: dziękuję za opinię. Bo na pewno kocha jeszcze mocniej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj,
    piękny, chociaż drapieżny w odczuciu kwiat.

    Serce ojca też nie musi być z kamienia. Czasami z córkami chadzam na piwo, żółądkówka z gwinta też była. Jednak, aby nie być posądzonym o rozpijanie latorośli, osiemnaście lat już skończyły.
    Czasami chociaż to wciąż młode dziewczyny, mówię im serdecznie: "stare baby jesteście" :-)

    miłego dnia
    Visalv

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny blog, kocham krawaty kupowac, ogladac, widziec w nich mezczyzn, wiec bede zagladac w poszukiwaniu inspiracji u fachowca badz co badz! Tyle krawatow pokazac w dodatku odpowiedno dobranych hmmm... to prawie sztuka, a moze juz!
    A krawat oryginalny!

    OdpowiedzUsuń
  6. @wildrose: dzięki, a kto nie kocha kupować krawaty. Kto lubi piękne przedmioty lub krawaty :)
    @mosze: dzięki
    @Vislav: serce ojca jest jak gąbka, którą córki mogą ugniatać do woli. Dobrego dla naszych miękkich serc :))

    OdpowiedzUsuń