wtorek, 9 lipca 2019

3458 krawat, 3458 dzień, 8/07/19, IX rok


Dobry wieczór! W Krakowie nie udało mi się spotkać z pewnym znajomym posiadaczem wspaniałego kota. Mając jednak chwilę czasu, by zrekompensować tę stratę, udałem się do Kociej Kawiarni. Lokal ten składa się z kilku pomieszczeń. W pierwszym składa się zamówienie i następnie wchodzi się przez szafę do właściwego lokalu, w którym rządzą koty. Jest ich sześć, będzie niebawem osiem, bo dwa nowe mają kwarantannę. Przestrzeń jest dostosowana do potrzeb kotów z uwzględnieniem podstawowych potrzeb ludzi. A te podstawowe potrzeby to chęć zwrócenia na siebie uwagi kotów. Na moich oczach pewna starsza pani kładła się na podłodze i machała w powietrzu różnymi przedmiotami chcąc przyciągnąć – choćby na chwilę – ciekawość jednego z mieszkańców kawiarni. Koty te zaloty i umizgi przyjmują z pewnym znudzeniem, by nie powiedzieć zmęczeniem. Przy mnie na krześle położył się największy z całego towarzystwa rudzielec, zwinął się w kłębek i drzemał. Koty lubią obok mnie leżeć lub siedzieć, chyba wytwarzam jakieś korzystne dla nich biopole. Tak naprawdę w tym sympatycznym lokalu ciekawsi do oglądania są ludzie niż koty. Po wyjściu z lokalu od razu trafiłem na kolegę. Nie udało mi się spotkać w Krakowie znajomego z Krakowa, ale spotkałem znajomego z Warszawy, który ma krakowskie nazwisko. Dobranoc.

A koty w kawiarnii można obejrzeć tu

(krawat: St. Michael from Marks & Spencer)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz