sobota, 17 czerwca 2017

2603 krawat, 2603 dzień, 16/6/17

Dobry wieczór! ,,, i wróciłem. Kilka miesięcy temu nasza koleżanka miała mieć wernisaż w Katowicach, więc przygotowaliśmy program pobytu w tym mieście,. Ale potem okazało się, że wernisażu nie będzie, a bilety na pociąg i nie tylko już kupione, nocleg opłacony. Klamka zapadła i pięcioosobowa wycieczka udała się w podróż do stolicy Śląska. W programie był Nikiszowiec, gdzie zgodnie z poradą Joli Literskiej (z nią, niestety, nie udało nam się spotkać, w przyszłości nadrobimy zaległości), zaglądaliśmy do każdego podwórka. Potem Giszowiec z placem pod Lipami, a na finał koncert wiolonczelowy h-moll Antonina Dvóřaka (solista – Gautier Capuçon) i trzecia symfonia Johannesa Brahmsa. Grała WDR Sinfonieorchester z Kolonii, dyrygował Jukka-Pekka Saraste. Nowy gmach Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia ze wspaniałą salą koncertową robi wielkie wrażenie. Na drugi dzień czasu starczyło tylko na wizytę w nowym, powstającym na terenach dawnej kopalni „Katowice”, Muzeum Śląskim. Powrót do Warszawy, podczas którego pozbyłem się dzisiejsza krawata. Po prostu od rana nasza przyjaciółka Benita, Bernadeta Waszkielewicz, powtarzała, że bardzo jej się podoba, więc jej go dałem. Niech ma dziewczyna. Po powrocie do Warszawy z trudem zdążyliśmy na koncert Suzanne Vegi w „Palladium”. Cudowne przeżycie. Mimo zmęczenia od razu poczułem się młodo. Dobranoc.

PS. Te plamy na koszuli to ślady katowickiego deszczu.

(krawat: Michelsons)

2 komentarze: