Dobry wieczór! Szanowni Państwo, rozpisywać się nie będę, bo muszę jutro wstać o świcie, by załatwić BARDZO ważną sprawę. Z akcentem też na ważną. A przecież dzisiaj dzień był ciężki, bo deszczowy, a ja delikatny jestem, z cukru czystego jestem i bardzo nieodporny na opady atmosferyczne. I wilgoć w ogóle. Jak już pisałem bolą mnie wtedy złamania przeszłe i przyszłe. Szczególnie dotkliwe są rany zadane mi w dniu św. Kryspina podczas bitwy pod Azincourt. Ale być może to jest rana, którą mi zadał zdradziecki saracen podczas szturmowania Konstantynopola, kiedy to u boku Piotra z Amiens wdarłem się do miasta. Tyle tych ran, że trudno zapamiętać. Dobranoc.
(krawat: no name)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz