niedziela, 2 października 2016

2345 krawat, 2345 dzień, 1/10/16

Dobry wieczór! Burzą budynek kina Klub w Warszawie. Nie ma po czym płakać, ale jest co opowiadać. Kiedyś to było milicyjne kino, ale z seansami otwartymi dla wszystkich. Mimo dobrego położenia, mało kto tam zaglądał. Jakoś tak wszyscy je omijali. Byłem tam chyba raz jeden ze szkołą. W III RP budynek zajęła sprywatyzowana redakcja „Życia Warszawy”, w której przez pewien czas pracowałem. Największym horrorem redakcji był barek, mieliśmy się w nim żywić. Niektórzy nawet próbowali, więc słynne były opowieści o zatruciach pokarmowych. W tej sytuacji jadło się w budkach Wietnamczyków na placu Konstytucji, ale napoje pijało się w barku. Ponieważ kawę podawano w jednorazowych kubkach styropianowych, z redaktorem Andrzejem Fąfarą żartowaliśmy, że to etosowa kawa. Zamawialiśmy tak: „Dwa razy czarna w etosie”. Któregoś dnia okazało się, że styropianowych kubków nie ma, są tylko plastikowe parzące dłoń i odkształcające się pod wpływem ciepła. Stojąc w kolejce powiedzieliśmy na głos: „Nie ma styropianu, etos się skończył”. Akurat SLD wygrało wybory, nasza uwaga była podwójnie na czasie. Ten publicznie wyrażony żal po jednorazowych kubkach styropianowych i utraconym etosie podzieliła z nami pani obsługująca barek mówiąc: „Dobre to były kubki, można było je umyć i użyć jeszcze raz”. Wtedy – parafrazując Jacka Żakowskiego, w końcu jednego z moich kierowników w „Życiu Warszawy” – coś w nas pękło, coś się skończyło. Dobranoc.

(krawat: Ted Baker Endurance)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz