wtorek, 19 kwietnia 2016

2179 krawat, 2179 dzień, 18/4/16

Dobry wieczór! Kobieta nie weszła, ale gwałtownie wpadła do tramwaju. Usiadła na fotelu, z torebki zdecydowanym ruchem wyjęła pilnik, którym zaczęła z wielkim zaangażowaniem piłować paznokcie. Drobne ruchy, a takie szybkie i nerwowe. Po solidnym spiłowaniu paznokci, wyjęła nawilżającą chusteczkę. Starannie wytarła ręce, od dłoni do łokci. Następnie z torebki wzięła żel antybakteryjny. Przetarła nim dłonie. Niecierpliwie czekała aż wyschną. Teraz nadszedł czas na krem, mam wrażenie, że był to jakiś wykwintny kosmetyk na bazie koziego mleka, ale może mi się tylko tak wydawało. Maść długo wcierała w dłonie. Każdy palec oddzielnie, a szczególnie dokładnie miejsca między palcami. Kiedy przestała uniosła dłonie, a właściwie zawiesiła w powietrzu, by krem dobrze się wchłonął. W pewnym momencie gwałtownie wstała. Najpierw myślałem, że chce komuś ustąpić miejsce, ale potem widząc jak się bezradnie rozgląda, doszedłem do wniosku, że nie jest pewna gdzie ma wysiąść. Przejechała tak dwa przystanki i było widać, dotykanie poręczy sprawiało jej cierpienie. Wreszcie wysiadła. Przez okno wagonu zobaczyłem jak szybko wyciąga nawilżającą chusteczkę i starannie wyciera dłonie... Lady Makbet z tramwaju. Dobranoc.

(krawat: Harrods)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz