poniedziałek, 16 listopada 2015

2024 krawat, 2024 dzień, 15/11/15

Dobry wieczór! Jakiś czas temu moja żona powiedziała: – Jedziemy do Goworowa?
– A gdzie to jest?
– Niedaleko Wąsewa.
– A gdzie jest Wąsewo?
– Obok Czernia.
No i dzisiaj byliśmy w Goworowie koło Wąsewa w pobliżu Czernia. A okazja była niezwykła. W tej uroczej mazowieckiej miejscowości odbyła się wielka uroczystość patriotyczno-religijno-rodzinna, by użyć określenia, które wypowiedział obecny tam gen. dyw. nawig. Zbigniew Galec. Podcza tej uroczystości przy miejscowej szkole odsłonięto pomnik upamiętniający porucznika pilota Mirosława Karpińskiego, który zginał trzydzieści lat temu w katastrofie lotniczej. To kuzyn mojej żony.
Oprócz lotników (również w powietrzu) byli w Goworowie ułani, strażacy, rodzina i przede wszystkim prawie cała miejscowość. Dla nas, przywykłych do miejskiego życia, to niezwykłe, że na okolicznościowy posiłek w sali gimnastycznej zaprasza się całą miejscową społeczność. Tego my w Warszawie zazdrościmy ludziom z brytyjskiej prowincji. I do tego tęsknimy organizując święta naszych ulic, które szybko zmieniają się w kolejne jarmarki.
Ale ta nasza mała mazowiecka społeczność nie żyje w oderwaniu od świata. Martwi się tym światem, czemu wyraz dawali wszyscy w oficjalnych wystąpieniach i prywatnych rozmowach. Od razu mówię: nie zaobserwowałem elementów ksenofobii lub odwetu. Był taki zwykły ludzki niepokój o świat. Najbardziej słyszalny zresztą w kazaniu miejscowego księdza, który odwoływał się do wielu francuskich cytatów w oryginale, by w końcu powiedzieć: „Je Suis Paris”. Dobranoc.

(krawat: Cedar Wood State)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz