środa, 28 października 2015

2005 krawat, 2005 dzień, 27/10/15

Dobry wieczór! Zostałem dzisiaj przez Mirę Suchodolską zaproszony na Facebooku do grupy Maszyna do Pisania. Z zaproszenia skorzystałem i od razu spojrzałem na stojącą w kącie moją walizkową maszynę do pisania. Nie piszę na niej od dawna, ale nie potrafię się jej pozbyć. Kupiłem ją w Peweksie, wyprodukowana w Jugosławii na licencji AEG. Fabrykę, w której została zrobiona, zbombardowano i całkowicie zniszczono podczas wojny domowej na Bałkanach na początku lat 90. To sierotka, uchodźca wojenny.
Ale nawet to nie to jest dla mnie najważniejsze. Maszyna do pisania uczyła precyzji myślenia, konstruowania i pisania. Jestem człowiekiem leniwym, nigdy tekstu nie pisałem na brudno i nie przepisywałem potem na maszynie. Nie chciałem też poprawiać tekstu w nieskończoność. Siadałem więc po to, żeby od razu napisać na tyle znaków ile ode mnie oczekiwano. Podobnie w pracy telewizyjnej i filmowej jest z montażem analogowym. W tym świecie analogowym zawsze podoba mi się to, że trzeba wiedzieć, czego się chce. Co chce się stworzyć. Świat cyfrowy pozwala z łatwością tworzyć setki kopii i różnych wersji, które giną potem w otchłani (w tym przypadku) mojej niepamięci. W takim razie mówię zwykłe analogowe: dobranoc.
(krawat: Marks & Spencer)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz