sobota, 24 października 2015

2001 krawat, 2001 dzień, 23/10/15

Dobry wieczór! To zaczyna się cisza wyborcza... I tak jakoś przypomniała mi się pewna historia. Jak była tragedia czarnobylska w 19896 roku to wszyscy bali się deszczu, który miał nadejść, bo ten opad radioaktywny miał spaść z nim na ziemię. Mówiono, żeby w czasie tego opadu zamykać okna i wyczekać tak do końca deszczu. No i 30 kwietnia była burza. Akurat trafiłem do rodziców na Saską Kępę. Deszcz lał ogromny, okna zamknięte, w domu duszno, że wytrzymać nie można, bo dzień był bardzo gorący. W końcu mój ojciec powiedział „nie wytrzymam” i otworzył drzwi na balkon. Wyszedł na balkon, głęboko westchnął. Deszcz już właściwie przestał padać, więc wokół panowała ogromna cisza, bo wszyscy przed tym opadem radioaktywnego deszczu schowali się w domach i mieli jeszcze te okna szczelnie zamknięte. Cisza była cudowna. Upajaliśmy się nią stojąc na tym balkonie. W pewnym momencie w pobliżu coś zabrzęczało. – Popatrz - powiedział ojciec - i jak te atomy pięknie bzykają. Dobranoc.



(krawat: New World)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz