Dobry wieczór! Wracałem tramwajem, trochę zły, bo niczego nie załatwiłem. Jak zawsze uspokajało mnie patrzenie w światy mijany za oknem. Przy ulicy Kinowej zobaczyłem coś dziwnego na tarasie domu handlowego "Kamionek". Tam pod szyldem Rossmana stała większa grupa młodych mężczyzn. Wszyscy w sportowych koszulach i szortach. Krótko ostrzyżeni lub całkiem wygoleni. „Chyba się biją” - pomyślałem bez specjalnej ekscytacji. Gdy tramwaj stanął na przystanku mogłem lepiej przyjrzeć się całej sytuacji. To nie była bójka, oni trenowali boks. W parach lub pojedynczo. Niektórzy mieli założone rękawice bokserskie, inni gołe pieści. Po chwili tramwaj ruszył i zostawiłem za sobą sekcję bokserską Rossman Kamionek. Dwa przystanki dalej, na rondzie Waszyngtona wsiadła para. Chłopak z dziewczyną. Po jakimś czasie dotarła do mnie ich rozmowa. Młodzieniec opowiadał o okolicy, w której mieszka. To jedna z biedniejszych dzielnic Warszawy. - Monopolowy, monopolowy, sklep z bronią, monopolowy, monopolowy, monopolowy, szpital, monopolowy, monopolowy... - wyliczał instytucje kultury z najbliższej okolicy. To prawda, podróże kształcą. Dobranoc.
(krawat: St. Michael from Marks & Spencer)



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz