piątek, 5 września 2014
1589 krawat, 1589 dzień, 5/09/14
Dobry wieczór! Na pożegnanie Nowego Jorku kupiłem sobie płytę zespołu Lucky Chops Brass Band. Byli ostatnimi muzykami, których słuchałem w metrze (2 września), a oni szczęśliwie dla mnie zrobili rewelacyjny show, co doceniła także zgromadzona licznie - i wydawałoby się przypadkowa - publiczność. Zresztą na ulicach, skwerach i w metrze słyszałem przez te dwa tygodnie wielu rewelacyjnych muzyków płci obojga. Najbardziej jednak zachwyciła mnie na Piątej Alei pewna otyła Czarna pani z agresywnym, acz gustownym makijażem, w luksusowym samochodzie, która śpiewała siedząc za kierownicą, zabijając w ten sposób czas i nawiązując kontakt z publicznością na ulicy. Miała boski głos w stylu Arethy Franklin i wielki dar sceniczny, Krótko mówiąc na jej widok oszalałem.
Na „mojej” stacji metra przy Roosevelt Avenue miałem codziennie przed południem koncerty starszego Chińczyka grającego na erhu. Też był świetny.
Nowojorskie metro artystycznie spełniło moje oczekiwania. Widać, że ludziom to granie sprawia radość. Kilka razy słyszałem i widziałem jak publiczność dołączała w partiach wokalnych do muzyków i była z tego niezła zabawa. Inna sprawa, że ci co dołączali też potrafili śpiewać.
Przed wojną, a także w czasie okupacji, Warszawa była miastem grajków ulicznych. Tradycja grania na podwórkach utrzymywała się jeszcze w latach sześćdziesiątych, choć tępili ją urzędnicy w PRL traktując to jako formę niebezpiecznego i niecenzurowanego kontaktu obywateli oraz niebezpieczną prywatną inicjatywą gospodarczą.
Czasami pod moimi oknami przechodzą moje ulubione dęciaki z Bałkanów i widzę, że wiele osób nowych w mieście nie umie i nie wie, że powinno rzucać pieniądze przez okno, zawijając je w papierek, by bilon się nie rozsypał.
Dzisiaj w warszawskim metrze wśród informacji dla podróżujących przeczytałem - zapomnianą już przeze mnie informację - o zakazie grania i śpiewania. I słusznie. Powinno być tak jak urzędnicy lubią. Ponuro. Żadnych oznak radości wśród obywateli, bo radość jest niebezpieczna. Dobranoc.
(krawat: Christian Dior)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz