Dzień dobry! Przyjaźniłem się z nim w czasach szkolnych. Któregoś dnia przyszedł do szkoły na pierwszą lekcję, a była to godzina wychowawcza, we fraku i ze skrzypcami.
- Natychmiast idź do domu. Masz się przebrać! - zakomenderowała nauczycielka. Wrócił, spóźniony nieco, na następną lekcję, też z wychowawczynią. Tym razem miał na sobie gumofilce, drelich, kufajkę i beret. Z ramienia zwisała monterska torba. Nie musiał już się przebierać. Przecież, szczególnie w polskiej szkole, lubimy te kostiumy, który minimalizują marzenia innych. Miłego dnia.
z cyklu: Ludzie, których spotkałem
(krawat: Leonard)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz