
Dzień dobry! Siedzę sobie przy kawie i patrzę na śliczne Polki. Krążą pięknie ubrane, pierś obfita i wypięta, wysokie obcasy, sukienki, fryzury i fiu-fiu w o ogóle. A za nimi podążają ich mężczyźni jak chłopcy w krótkich porciętach i sandałkach. Czy wyobrażacie sobie ich w bitwie pod Chocimiem lub Cecorą. A czy siebie tam widzę? Krawat do kolczugi*? Wykluczone! Miłego dnia.
*choć oczywiście, kiedyś nosiło się pre-krawaty do zbroi, ale szczęśliwie się już nie nosi tego żelastwa...
(krawat: St. Michael fram Marks & Spencer)
:) Kilka lat temu podczas oglądania pewnego polskiego filmu zapadł mi w pamięć fragment dialogu, który idealnie określa mój stosunek do dzisiejszej notki :) cyt. "ma Pan dowcip z pierwszej ręki, nie przepuszczony przez maszynkę" Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńP.S Skąd Pan bierze te krawaty :) ?
Dziękuję Panie Pawle za komentarz. Ach, krawaty! Znosi się je do domu i potem człowiek się dziwi, że ma ich tyle. :) Ale tak na poważnie zbieram, wyszukuję i kiedy myślę, że już mam ich dosyć i dość tego wszystkiego, pojawia się kolejny krawat... Życie nie jest łatwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czy to Lara Croft na krawacie?
OdpowiedzUsuńmożna założyć, że w czasach, kiedy kobiety zaczynają być coraz bardziej samodzielne i przebojowe, mężczyźni cieszą się zwolnieniem z odpowiedzialności. być może część z nich z ulgą przyjmuje to przesunięcie ról?
Tak. To Lara Croft. W dziejach nie pierwszy raz zdarza się takie przesunięcie ról. Zwykle oznacza to poważniejsze zmiany cywilizacyjne, a te ponieważ są sumą bardzo różnych zjawisk, nie zawsze odpowiadają naszym wyobrażeniom. Zwykle postęp paradoksalnie pchał ludzkość w ramiona ciemności. Przepraszam, za ten wtręt, bo prywatnie nie mam żadnych problemów ze społecznymi rolami i aspiracjami kobiet. Nie widzę w nich rywalek, ani nie chcę je wtłaczać w jakieś role. Po prostu uważam, że są bardzo dobrymi przyjaciółmi i współpracownikami. Każdą z nich widzę jako odrębną osobę, podobnie postrzegam mężczyzn.
OdpowiedzUsuń