poniedziałek, 7 lutego 2011

283 krawat, 283 dzień, 7/02/11



Dzień dobry!
W czasach kiedy buszowałem w zbożu przez rok byłem noszowym bloku operacyjnego.
Jedną z gwiazd sal operacyjnych był nieżyjący już dr Jerzy Węgrzyn, wspaniały chirurg i cudowny człowiek.
Patrząc jak spokojnie, cierpliwie i w odpowiednim czasie operował ręce, przywracając im sprawność, zrozumiałem co to znaczy precyzja.
A po operacji udawałem, że nie widzę jak mi dr Węgrzyn podbierał z paczki carmena.
Miłego dnia.

z cyklu: Ludzie, których spotkałem

(krawat: GØR INDTRYK PÅ DAMERNE MED ANNA OG CLARAS SLIPS - to prawdopodobnie jest po szwedzku. Lubię w Muppet Show szwedzkiego kucharza, bardzo mnie bawi. Intryguje mnie jednak co napisano na tym krawacie - może ktoś zna szwedzki?)

8 komentarzy:

  1. Pana krawaty zawsze poprawiają mi humor, skąd je Pan bierze, czy to zbiór całego życia?
    Bardzo ciekawi mnie ich historia. Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzien dobry,
    taaa... rece chirurga sa bezcenne!
    Milego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! trochę zabawy z tłumaczem Google i raczej jest to duński :-)
    Dość swobodne tłumaczenie - mogę się mylić, nie znam języka duńskiego:
    największe wrażenia na Damach zrobisz w krawatach od Anny i Klary
    czekam na alternatywne pomysły :-)

    Krawat zabawny, chociaż samochody to nie moja bajka. Muppety i wszystkie seriale świata również.

    Dobrego dnia i najwięcej spotkań z lekarzami, wyłącznie na gruncie towarzyskim.

    pozdrVslv

    OdpowiedzUsuń
  4. haha ;) fajny blog, śmieszny krawat :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Krawat ciekawy, ale zabrakłoby mi dystansu, aby go założyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za komentarze.
    @pani la mome: cieszy mnie, że poprawiam Pani humor. Część to moje krawaty najstarszy, który już tu gdzieś opisywał z paczki amerykańskiej nosiłem w latach 70., krawat ZMS-u należał do kogoś z rodziny, są moje krawaty z ostatnich ponad 20 lat (części wcześniejszych się pozbyłem), krawaty po Ojcu, Teściu, potem zbierałem różne dziwne krawaty początkowo, żeby znajomym prezenty robić, potem już nie robiłem prezentów. I też zacząłem jakiś czas temu kupować krawaty, które mi się bardzo podobają. I tak się uzbierało...
    @wildrose: są bezcenne, miałem przyjemność pracować z fantastycznymi ludźmi
    @Vislav: dzięki za tłumaczenie, nie wiem, czy prawdziwe, ale bardzo mi się podoba. Kreskówki śledzę, bo tak mi dzieci się rodziły, że je ciągle śledzę. A samochody to też nie moja bajko, nie mam prawa jazdy.
    @miikax3: dzięki za dobre słowo
    @mosze: też uważam, że krawat ciekawy. Kiedyś nosiłem kolczyk, poza mną w Warszawie kolczyki nosiło wtedy kilku, może kilkunastu mężczyzn. Ludzie pokazywali mnie palcami na ulicy. Ten krawat jest więc dla mnie bardzo konserwatywny w gruncie rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Frankenstein - jakoś te młodsze pokolenia strasznie zachowawcze i mało "rewolucyjne" się porobiły. Nie bardzo wiem co ma do tego dystans.

    W latach 70-tych nosiłem zamiennie:
    - długi oficerski płaszcz MW, biały jedwabny szalik i najprawdziwszy melonik z Londynu,
    - spodnie z nogawkami na dole 40cm,
    - dżinsy rurki LEE i moleskin XL
    A, że w sam raz trafiłem z awangardowego Wybrzeża do Rzeszowa to też budziłem niezłą sensację.
    Przez ostatnie 5 lat jeździłem na swoje projekty publicznymi środkami transportu po całej Polsce, w stroju najprawdziwszego koczownika z koszem wiklinowym na plecach.
    Dlatego też, te wszystkie mniej lub bardziej "zwariowane" krawaty są mi bardzo bliskie.

    dobrej nocy
    Vislav

    OdpowiedzUsuń
  8. Vislav, oryginalne, amerykańskie dżinsy Lee z lat 70. Najlepsze dżinsy jakie nosiłem. Nie będę opisywał jak chodziłem ubrany. W tym pewnie też był bunt - jak u mnie w domu - przed dyktaturą garniturową. Mój ojciec mi pewne rzeczy po prostu mówił. Co i jak mam zakładać. I że trzeba to traktować normalnie.
    A poza tym widzisz Vislav my tutaj jesteśmy i starcami, ichyba ekscentrykami. I robimy tutaj trochę za szyderców i dziwaków.

    OdpowiedzUsuń