sobota, 29 maja 2010

29 dzień, 29 krawat, 29 maj



Witam serdecznie, życzę miłego dnia bez zapowiadanych opadów. Jak słyszę słowo opad to mnie - od zawsze - drgawki jakieś ogarniają. Po nich zaś następuje wewnętrzny opad. I tak w tym opadzie trwam w zasadzie, co najwyżej opadając wraz z atmosferycznym opadem.
Dzisiaj jestem w nastroju korespondencyjnym, zapewne dlatego że otworzyłem skrzynkę na listy i wyciągnąłem z niej rachunki. A te z kolei przypomniały mi o innych zapomnianych rachunkach. Czy ktoś do Was pisze jeszcze normalne listy? Czy tak jak ja otrzymujecie miłą korespondencję w postaci rachunków, ponagleń do zapomnianych rachunków, odsetek od zapomnianych rachunków, aneksów umów do rachunków, wezwań do zapłaty za dawno rozwiązane, uregulowane i zapomniane umowy oraz atrakcyjne oferty płacenia nowych rachunków?
A przepraszam, dostaję jeszcze kartki i listy z życzeniami przy okazji wyborów (prezydenckich, parlamentarnych, samorządowych, europejskich - niepotrzebne skreślić). Teraz wujek Bronek powiedział, że mi przyśle list. Dużo sobie obiecuję po nim. Mam nadzieję, że będzie instrukcja obsługi sztucera i sposobu zdjęcia skóry z zabitej sarny. Poza tym ciekawe jaki sposób wujek Bronek mnie obrazi.
PS. Geneza tego krawata nawet dla mnie jest pewną zagadką, bo niestety odpadła metka producenta. Pochodzi on prawdopodobnie z mojej ukochanej epoki, z lat 70. poprzedniego wieku. Podejrzewam, że został wyprodukowany w kraju demokracji ludowej: w Polsce, Czechosłowacji, NRD lub na Węgrzech. I tyle. Może ktoś coś wie więcej, będę wdzięczny za informacje.
Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam. Chyba będzie słoneczny dzień. Ledwo to napisałem, a już słonce zaszło.
PS2. Okazało się, że jestem ślepy albo za takiego chcę uchodzić. Jest metka z producentem i nawet informacja, że to krawat "hand made". Wykonała go firma używająca marki "Dino Romano", co wskazuje na jakąś zachodnią produkcję lub wschodnią eksportową. I niestety niszczy legendę, w którą tak uparcie wierzyłem. Po cholerę go w ogóle zakładałem.

Facebook:
29 maja o 12:48
Anna Ciastoń lubi to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz