Dobry wieczór! Podczas jednego ze spacerów krakowskich wciśnięto mi w
prezencie w ramach akcji promocyjnej dwie puszki piwa bezalkoholowego.
Niosłem je w dłoniach, nie wiedząc specjalnie co z tym fantem zrobić.
Krążyłem po uliczkach pełnych turystów aż nagle wpada na mnie człowiek
zionący świeżo wypitym alkoholem.– Hew ju e dry...nk – zapytał się mnie i lekko zatoczył.
Okazało
się, że ten mężczyzna był żywą reklamą sklepu z nalewkami. I też
organoleptycznym dowodem ich wysokich procentów. Grzecznie
podziękowałem, wskazując na trzymane piwo bezalkoholowe, on zaś
popatrzył na mnie z litością i solidnie czknął.
Trochę dalej na
krawężniku siedział mężczyzna z kartonikiem, na którym był dwujęzyczny
napis: NA PIWO FOR BEER. Skorzystałem z okazji, że skoro chce na piwo,
to ja mu je dam, lecz on się obruszył i był w ogóle nieprzyjemny. I
jeszcze miał mi za złe, że z cierpiącego człowieka żarty sobie stroję
próbując mu ofiarować coś co nie ma procentów. Pojednawczo zasugerowałem
mu, żeby udał się na degustację do lokalu z nalewkami.
– Tam dają tylko takim jak pan! W krawacie – rzucił przez zęby i dość obcesowo zażądał ode mnie daniny.
– Jak będzie miał pan krawat, to panu dam – odpowiedziałem i uprzejmie się pożegnałem. Dobranoc
(krawat: Hugo Boss)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz