Dobry wieczór! Mówią, że zmarł Pan Rafał. To mężczyzna, który mieszkał po sąsiedzku i charakterystyczna część starego Mokotowa. Był boskim ptakiem, który nie pracował. ale jakoś żył i pił, choć z biegiem czasu jego świat się coraz bardziej kurczył. Nigdy nie dawałem mu pieniędzy na alkohol, choć kiedy mówił, że jest głodny kupowałem jedzenie. Odchodzili na wieczne toasty kolejni towarzysze, a ich nieobecność stopniowo pozbawiała kolorytu naszą okolicę. On sam stracił mieszkanie, ale nadal trzymał się kurczowo tego swojego świata ograniczonego do przestrzeni kilkuset metrów. Był tak trwałą częścią naszego krajobrazu i naszej rzeczywistości jak lwy, pozostałość po kinie „Moskwa”, w pobliżu których spędzał zresztą sporo czasu. Mimo swoich słabości był człowiekiem lubianym, zawsze się kłaniał, miło zagadywał i dzielił się najnowszymi lokalnymi plotkami. Był grzecznym, miłym i – co warto podkreślić – zadbanym jak na warunki, w których żył. „Widzę, że sąsiad dzisiaj późno wraca” – miło zagajał za każdym razem kiedy mnie widział. Ten „sąsiad” zawsze będzie mi go przypomniał. Bez niego stary Mokotów już nie będzie taki sam. Dobranoc.
(krawat: no name)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz