czwartek, 7 września 2017

2686 krawat, 2686 dzień, 7/9/17

Dzień dobry! Spotkałem kiedyś Maćka Kozłowskiego pod domem. Nie chciał ze mną rozmawiać, albowiem cały był oblepiony jajkami i skorupkami po nich. Wyglądał tak jakby ktoś obtoczył w tonie jajek. Śpieszył się, żeby wziąć prysznic i upodobnić się do człowieka.
Przez pewien czas leczył prywatnie alkoholików. Jednym z nich był jakiś właściciel fermy kurzej, czy tam inny specjalista od drobiu, do którego jeździł na wieś. Metody terapeutyczne widocznie odnosiły pozytywne skutki, bo wdzięczna żona wypakowała całego Maćkowego malucha po sufit jajkami. Było tego sporo, pewnie kilka kop, i to takich kop chłopskich. Jednak wracając miał wielkiego pecha, zaliczył dachowanie i właśnie wtedy w tych jajkach się obtoczył. Zmyć się one dały, w końcu dobrze robią na cerę i włosy, ale już samochodu doczyścić się nie dało.
Dla znajomych Maćka. Jutro, w piątek (8.09.2017), jest jego pogrzeb. Spotykamy się w Wilanowie pod cmentarzem  (nie będzie nabożeństwa). Pozdrawiam.

(krawat: Taylor & Wright)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz