Dobry wieczór! Stanął nagle w drzwiach sklepu. Twarz i w ogóle głowę miał całkowicie zasłoniętą. Kask rowerowy, okulary przeciwsłoneczne i jakaś wypasiona super-hiper antysmogowa maska. Na obcisły strój sportowy miał założone ochraniacze. Nakolanniki, nałokietniki, Stojąc w tych drzwiach sklepu rozglądał się bezradnie. Jakby chciał sprawdzić, czy i tu do środka nie przedarł się smog. Nie wiem, do jakiego doszedł wniosku, bo nagle odwrócił się i odszedł. Porzuciłem mój koszyk z serem bez laktozy i chlebem bez glutenu i bez cukru. Na półkę odstawiłem niesłodzone mleko migdałowe. Ruszyłem szybko za nim. Ale zobaczyłem jak wskakuje na swój rower i odjeżdża walczyć ze smogiem. Wydawało mi się, że ma kopię i tarczę... Dobranoc.
(krawat: Lillehammer'94)
Oj, też bym chyba porzuciła smakowite wiktuały, w końcu nie codziennie człowiek spotyka Don Kichota, a do tego zawsze jest szansa, że rola Sanczo Pansy jeszcze nie obsadzona;)) Choć ja preferowałabym rolę Dulcynei:) Wszak nic nie zastąpi kobiecie męskiego uwielbienia:) Wtedy żaden smog nie wydaje się straszny.
OdpowiedzUsuńPS. Krawat boski! zgłasza dla postcrossingowca. Pozdrawiam ciepło ze słonecznego Wrocławia
Dziękuję za pozdrowienia i wpis :)
OdpowiedzUsuń