środa, 16 marca 2016

2145 krawat, 2145 dzień, 15/3/16

Dobry wieczór! Walcząc i warcząc pominąłem ważne wydarzenie kulturalne. Otóż w niedzielę spacerując bez psów (tak! tak!) na gmachu Teatru Polskiego zobaczyłem plakat "Salonu poezji", który zapraszał na spotkanie z wierszami nieżyjącego od kilku lat Waldemara Koconia. No, cóż... Nie wiedziałem - wstyd się przyznać - że Kocoń był wybitnym poetą. Ze smutkiem stwierdzam, dla mnie to nieznana karta jego życia. Pamiętam Koconia jako dość marnego piosenkarza. W latach siedemdziesiątych był on gwiazdą festiwali piosenki żołnierskiej i - szczególnie dla nas młodych, zbuntowanych - symbolem peerelowskiego obciachu. Niżej niż festiwal w Kołobrzegu był tylko festiwal piosenki radzieckiej. Śpiewał w stylu dansingowym. Kicz kompletny. Potem wyjechał do USA i przeszedł chyba nawet do opozycji. Teraz został wieszczem. Takie czasy. Dobranoc.


(krawat: Batistini)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz