wtorek, 3 czerwca 2014

1495 krawat, 1495 dzień, 3/06/14

Dzień dobry! Pamiętam, że jak kiedyś miał przyjechać towarzysz Leonid Breżniew i moja klasa została wytypowana do udziału w powitaniu, mnie i kilku innych kolegów wezwała dyrektorka szkoły. Powiadomiła nas, że jesteśmy nieodpowiedzialni i jako tacy nie możemy brać udziału w przywitaniu gościa z Moskwy. W dniu jego przyjazdu musimy przyjść do szkoły i chodzić na lekcje z młodszymi klasami. A jak któryś z nas nie przyjdzie to będzie miał dwóję z zachowania. Ale podczas następnej wizyty w Polsce tow. Breżniewa nie podlegałem już takim represjom. Pamiętam, że na trasie przejazdu stawiono nas gdzieś na Sobieskiego, na naszym odcinku nie było tłoku. Stałem obok kolegi, z obu stron od stojących dzieliło nas około 3-4 metrów. Mieliśmy długie włosy i byliśmy nastolatki. Jak się zdystansować od całej sytuacji, którą generalnie traktowaliśmy jako obciachową. W momencie przejazdu wyciągnęliśmy ręce układając palce w znak zwycięstwa. Ponieważ byliśmy widoczni dostrzegł nas tow. Edward Gierek, który wybałuszył oczy. Samochód nas mijał na on zdziwiony gapił na się na nas. Pewnie kombinował, kto z kim niby wygrał. Miłego dnia.

(krawat: Balenciaga)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz