niedziela, 1 czerwca 2014

1493 krawat, 1493 dzień, 1/06/14

Dobry wieczór! Kiedy byłem mały, bardzo mały, rodzice kupili radioodbiornik. Miał piękne klawisze. W kolorze kości słoniowej, a między nimi było kilka czarnych klawiszy. Nie mógł mi się skojarzyć z fortepianem, pianinami i jakimiś takiego Hammondami, bo w ogóle nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. W ogóle o świecie wiedziałem niewiele. W ogóle nic nie wiedziałem. Rzuciłem się na te klawisze. Nigdy nie zapomnę tej twórczej pasji. Radości z uderzania w klawisze. Byłem pianistą. Jakimś Chopinem, Tatumem lub Jimmy Smithem. I wtedy zbyt nagle zabrano mi instrument. Brutalnie oderwano mnie od klawiatury. Żebym jej nie zepsuł, mówiono. Radio ustawiono wysoko na szafie, tak bym nie mógł sięgnąć. Pamiętam jak stałem pod tą szafą i patrzyłem do góry tęskniąc za dotykiem tych gładkich klawiszy. Czuł ból, którego i dziś nie potrafię opisać. Pewnego dnia przestałem patrzeć na to radio na szafie. Tego dnia umarła we mnie dusza wirtuoza. Dobrej nocy.

(krawat: TM Lewin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz