Dzień dobry! Byłem niedawno na pewnym wernisażu, gdzie z powodu nakrycia głowy i wina mylono mnie z wybitnym malarzem Leonem Tarasewiczem. - Mistrz pozwoli, że uścisnę Jego dłoń. Tę dłoń - zwracano się do mnie, a ja pozwalałem się ściskać i wyjaśniałem, że Mistrzem nie jestem, bo Mistrz to ten facet w podobnym kaszkiecie. Na szczęście właściciel galerii mnie rozpoznał. - Patrz, mam argentyński krawat - mówił zdejmując go z szyi. Wręczył mi krawat i powiedział: - Któregoś dnia go włożysz. No, i włożyłem. Miłego dnia.
(krawat: no name)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz