Dzień dobry! Był urzędnikiem na kolei i miał pretensję do nas, kolegów syna, że go nie zauważamy na ulicy. Kiedyś czekaliśmy na niego na przystanku. Nadjechał pośpieszny linii K zatłoczony tak, że szpilka w nim się
nie mieściła. I wtedy zobaczyliśmy jak z autobusu wychodzi dwumetrowy karnisz na zasłony. Znaczy: karnisz wyszedł sam. Roześmieliśmy, ale po chwili karnisz pojawił się przed nami i był - jak się okazało - niesiony przez niego. - Wiesz, podejrzewam, że mój ojciec jest tajnym agentem - szeptał mi wtedy do ucha kolega. - Bo dlaczego jest niewidzialny? Miłego dnia.
z cyklu: Ludzie, których spotkałem
(krawat: Hugo Boss)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz