
Dzień dobry! Kiedy wychodziłem rano na spacer z Kropką na ulicy spotkaliśmy bałkanską orkiestrę. Lubię ich. Od kilku lat grają w Warszawie, krążąc po niemal wszystkich dzielnicach, osiedlach i ulicach. Dzień więc zacząłem w klimacie filmów Emira Kusturicy i mojej ulubionej reklamy ("On bogaty. On 5 złotych ma"). Intryguje mnie co będzie dalej... Miłego dnia.
(krawat: Willsoor)
Hej!
OdpowiedzUsuńWędrując z Kropką uważaj: Czarny kot i biały kot - grasują pospołu.
Uwielbiam bałkańskie klimaty i ich muzykę.
A krawat przebija na kurczakowo - u mnie też słonecznie.
pozdrowienia Vislav
Dzień dobry! :) Ale jajeczny krawat! :)
OdpowiedzUsuńU nas, po osiedlu chodził czasem rodzimy muzyk, który grał na trąbce różne kawałki, a ludzie z okien rzucali mu drobne pieniądze. Musiał się nie raz biedak naszukać, kiedy ktoś mu z 4 piętra bloku rzucił na trawnik. Jakoś ostatnio słuch po nim zaginął. Czardasze w wykonaniu cyganskich trup wędrownych, to już insza inszość - tu czuło się wprawną rękę menagera, zbieranie pieniędzy było zorganizowane i zapięte na ostatni guzik, a i repertuar jakby bogatszy ;) Też ich dawno nie słyszałam...ten miejscowy folklor chyba zanika zupełnie. No cóż, rynek muzyczny chyba zdominowały Lady Gaga i Doda ;) Trochę mi żal minionych/?/ czasów, bo nie ma to jak koncerty na żywo, prawda? ;)
Miłego dnia :)
Dziękluję za komentarze :))
OdpowiedzUsuńto jeden z moich ulubionych krawatów, jest w stylistyce lat 30.
@Vislav: też uwielbiam bałkańska muzykę, a na koty uważamy, choć Kropka jest i biała, i czarna :)
@ejcz: tego odchodzacego świata mi żal. Ale przeciez handlarze raków zniknęli np. już bardzo dawno (Raki! Raaaaaaaaaki!), tak samo jak strzący noże i szmaciarze, grajkowie uliczni wrócili tak naprawdę dzięki przyszbyszom z Bałkanów i Rumunii, więc byc może ten świat nie do końca stracony. Takie miasto kocham, bo tętni życiem i ciągle zaskakuje.