Dzień dobry! My tu się martwimy najwyższym Chrystusem na świecie, a przed chwilą zupełnym przypadkiem widziałem w internecie słynną wieżę w Dubaju. Jakież to miłe ze strony naszych funduszy emerytalnych, że tam zainwestowały pieniądze. Ten kafelek w łazience na ostatnim piętrze to moja starość. Miłego dnia.
(krawat: Seidenweber)
Czy "zużyte" krawaty Pan utylizuje, czy składuje?
OdpowiedzUsuńMożna mieć tyle krawatów?
OdpowiedzUsuńZ konsternacją czekamy na ciąg dalszy. ;)
@mosze: składuję, choć coraz trudniej z miejscem... sam pewnie Pan wie. Utylizacja krawatów to zbrodnia przeciw ludzkości.
OdpowiedzUsuń@polki-o-modzie.blogspot.com: zapewniam, że można, choć ze względów bezpieczeństwa zszedłem do krawatowego podziemia. Postaram się nie zawieść...
No nie, z tą utylizacją to był żart :) Chodzi o to, czy Pan je gromadzi, czy też np. odsprzedaje (ewentualnie zostawiając sobie najładniejsze egzemplarze)?
OdpowiedzUsuń@polki-o-modzie.blogspot.com: zapewniam Szanowną Panią, że można :) To niebezpieczny nałóg: wciąga i już nie puszcza.
Z krawatami nie ma żartów, słusznie przecież Pan zauważył, że to niebezpieczny nałóg. Wciągnał i nie puszcza. Widzę u siebie raczej cały czas proces odwrotny, ile razy pomyślę, żeby coś sprzedać od razu dostrzegam coś innego, czego nie ma... To nałóg.
OdpowiedzUsuńCo prawda zarzyło mi się dwa albo trzy z tych pokazywanych w blogu dać znajomym. Ale to krople... i też to nie były te najpiękniejsze.