Dzień dobry! Na spacerze z Kropką próbowało mnie przejechać trzech rowerzystów, dwa samochody, jeden autobus. W sklepiku, do którego rzadko zaglądam, oszukano mnie na złotówkę. Jedna sąsiadka - jak zawsze - nie odpowiedziała "dzień dobry". Dwóm osobom nie dałem pieniędzy na wino, a jednej na chleb. W gruncie rzeczy początek dnia mogę uznać za udany. Miłego dnia.
(krawat: Ascot)
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe hobby - codziennie inny? Sam mam sporo krawatów, na rok by wystarczyło, jednak mam swoje bardziej ulubione, które chętniej zakładam. Jednak Pański styl wygląda na dość przypadkowy - obok pięknych okazów Leonard, Tino Cosma czy Kenzo są też takie, których ja bym nie założył - zbyt mało eleganckie (m.in. niektóre "dowcipne" krawaty). Mimo wszystko gratuluję odwagi - życie jest zbyt krótkie, aby zakładać nudne krawaty.
Zgadzam się z Panem, że życie jest zbyt krótkie, by nosić nudne krawaty. Pięknie powiedziane. Przyznam się szczerze, że większość tzw. dowcipnych służy tutaj albo jako pretekst do wpisu tematycznego, albo jako prezentacja fragmentu moich zbiorów, stąd to wrażenie przypadkowości. Zwykle zakładam taki krawat bardzo okazjonalnie, jako żart przy okazji np. kolacji ze znajomymi.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ile mam krawatów. Najpierw myślałem, że na rok starczą, ale widzę, że chyba będzie sporo dłużej. Zabawa miała być pretekstem do ich policzenia.
I na koniec przyznam się szczerze, najchętniej zakładam krawaty Leonard, albo Anne Surkamp Kramer, stare projekty Kenzo i Bossa, albo tradycyjne klubowe w różnych wariacjach czerwonego, niebieskiego i białego. No, i każdy inny piękny krawat.