wtorek, 23 grudnia 2014

1698 krawat, 1698 dzień, 23/12/14

Dobry wieczór! Marzeniem mojego dzieciństwa był pies. Niczego bardziej nie pragnąłem. Właściwie to nie zależało mi na żadnej zabawce. Chciałem tylko mieć swojego psa. Mama była raczej za, bo była wychowana wśród psów i kotów. Stanowcze nie padało ze strony ojca. Zaczepiałem więc różne psy z właścicielami i bez.
Do psów nie zniechęciło nawet mnie to, że raz pogryzionemu groziły zastrzyki przeciw wściekliźnie. Drugi raz jak mnie pogryzł pies, kuzynów zresztą, to absolutnie było to dla mnie zrozumiałe, że to zrobił, bo ziemniaki, które mu chciałem wcisnąć mnie też nie smakowały. Kiedyś pojechaliśmy z rodzicami na wakacje do Gdańska i wynajęliśmy tam mieszkanie. Właściciele zostawili nam mieszkanie z małą, włochatą suką pod wanną, która warczała i próbowała kąsać jak ktoś wchodził do łazienki. Ze Śnieżką, bo tak się wabiła, po dwóch dniach byliśmy zaprzyjaźnieni, chodziliśmy na długie spacery i w ogóle było bardzo fajnie. Jak pod koniec naszego pobytu wrócili właściciele to na nich warczała i w ogóle była im bardzo nieprzychylna, więc musieli się bardzo starać, żeby zdobyć jej względy. Na jesieni Ania, moja starsza siostra, pojechała na wycieczkę szkolną do Krakowa i znalazła tam na śmietniku małą, rudą suczkę. I tak miałem w końcu swojego psa. Dobranoc.

(krawat: Hugo Boss)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz