środa, 4 czerwca 2014

1496 krawat, 1496 dzień, 4/06/14

Dzień dobry! Przyznam się. Ponieważ 4 czerwca 1989 roku wszyscy byli w okopach, to ja się przyznam. Nie niosłem do urny kartki pod ostrzałem kul wystrzeliwanych przez zdradzieckich komunistów. Nie poszedłem w ogóle. Zbojkotowałem. I zbojkotowałbym znowu. Najważniejszy powód się nie zmienił. Były to wybory częściowe wolne, a w stanie wojennym postanowiłem sobie, że będę brał udział tylko w demokratycznych. I tego trzymam się nadal. Zresztą byłem w opozycji do opozycji i do komunistów również. Moje postulaty jak uregulowanie stosunków własnościowych do dzisiaj nie są spełnione. Drażliwe tematy jak np. sądownictwo pominę. Poza tym dla mnie to przede wszystkim rocznica zdławienia protestów na Placu Niebiańskiego Spokoju.
4 czerwca wybory bojkotowałem biernie czynnie malując swoje mieszkanie. Koło północy skończyłem pracę i położyłem się spać. Kiedy wcześnie rano przebudziłem się ujrzałem nad sobą wielki purchel. Ogromny! Miał średnicę ponad metr, może nawet półtora. I wystawał pół metra od ściany. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem tak wielkiego na żadnej innej ścianie. I ten purchel do dzisiaj mnie prześladuje. Miłego dnia.

(krawat: Next)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz