środa, 10 stycznia 2018

2812 krawat, 2812 dzień, 10/01/18

Dobry wieczór! Zbłąkaną zakonnicę wyprowadziłem na dobrą drogę. Licząc na pomoc chwyciła mnie za rękaw, kiedy miotała się między metrem a przystankami tramwajowymi. Wskazałem jej właściwy kierunek jazdy.
– Warszawa to Sajgon – westchnęła.
A kiedy znaleźliśmy się już na tym dobrym przystanku krzyknęła: – O! Jezu! Ja przecież tu byłam.
– To wina oznaczeń – próbowałem zrelatywizować naszą rozmowę, lecz ona stanowczo to odrzuciła.
– W tym musiał być jakiś cel, tak jak w naszym spotkaniu – powiedziała stanowczo, choć ze śmiechem. I pobiegła w stronę tramwaju porzucając na przystanku mnie, to malutkie ziarenko wielkiego planu. Dobranoc.

PS. Dzisiaj rano z książką odwiedziłem radio. Byłem gościem pasma „Siódma9. Poranek audycji katolickich” (żeby wysłuchać audycji, proszę kliknąć w zdanie).

Zbieżność zdarzeń być może przypadkowa, ale intrygująca.

(krawat: Rael-Brook)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz