wtorek, 17 stycznia 2017

2452 krawat, 2452 dzień, 16/1/17

Dobry wieczór! Totalne zdziczenie obyczajów. Cyzysława z blatu kuchennego ukradła mi spory kawałek pieczeni, który przygotowałem sobie zgodnie z zaleceniami doktora. Mojego doktora, podkreślam. Kiedy dokonywała tego cynicznego i brutalnego aktu agresji, kradzieży i konsumpcji w jednym, siedziałem sobie w pokoju nie wiedząc o niczym, bo gdybym wiedział, to bym przecież zainterweniował i wyrwał jej z gardła tę moją pieczeń. A tak siedziałem sobie wygodnie na kanapie łapiąc muchy i jak już mówiłem nieświadomy tego gastronomicznego bestialstwa. Wtedy usiadła obok mnie Pchłomira i zaczęła popłakiwać oraz popiskiwać niezrozumiale. Szybko okazało się, że Cyzia Pchełce nie dała ani kęska, a ta czując się pokrzywdzona przyszła do mnie, by jej też dać kawałek pieczeni. W końcu zawsze dostają wszystko razem. Ale skąd ja jej wezmę drugi kawałek pieczeni!? Sam chciałbym dla siebie, choć plasterek... Dobranoc.

(krawat: "i Santi")

2 komentarze: