Dobry wieczór! Żona odebrała korespondencję z poczty. Sporo było tego, taki sezon teraz mamy. Chodziła zadowolona po mieszkaniu i z tego zadowolenia mówiła, że fajna książka z pocztą przyszła. Zamówiła ją przez internet i czekała długo. Ale już jest. I ja również powinienem też na nią spojrzeć, nawet przeczytać, bo to bardzo ciekawe i tak dalej różne rzeczy mówiła. Wstyd się przyznać nie spojrzałem na książkę, nie dopytywałem o szczegóły. Klasyka życia domowego.
W końcu zerknąłem. Okładka ciemnobrązowa (widać ślepy grafik) i tytuł czarny, dziwny jakiś.
– Kobieto, co ty chcesz robić!? – krzyknąłem przerażony kiedy sens tytułu dotarł do mnie. – Po co ci „Niezbędnik ginekologa”!?
– Przeczytaj chłopie uważnie...
– „Niezbędnik genealoga”. A to inna sprawa, przepraszam.
Patrzcie, jak łatwo można wyciągać pochopne wnioski, choć drugi obieg medyczny, jakieś znachorstwo lub inne szamaństwo to może niegłupi pomysł... Dobranoc.
(krawat: Europa Linosair)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz