środa, 10 lutego 2016

2111 krawat, 2111 dzień, 10/2/16

Dobry wieczór! Starszą panią z balkonikiem do chodzenia spotykam w tramwaju dość często. Nigdy nie pozwala sobie pomóc. Zawsze zdecydowanie, ale grzecznie z uśmiechem dziękuje. „Muszę dać sobie radę sama” – mówi i powoli opuszcza tramwaj. Dotąd spotykałem ją w tzw. niskopodłogowych wagonach. Dzisiaj po raz pierwszy jechaliśmy razem w tramwaju ze schodami przy wejściu. Kiedy zobaczyłem, że zbliża się jej przystanek zaproponowałem pomoc. Tym razem się zgodziła, nawet – jak mi się wydaje – z pewną ulgą, że sama nie musi prosić. Podsunęła mi ten swój chodzik, bym go wyniósł z pojazdu, co też uczyniłem. Kiedy zszedłem na przystanek ustawiłem balkonik na chodniku i wyciągnąłem rękę w kierunku starszej pani, która stała właśnie u szczytu schodków przy wyjściu. Znów stanowczo oponowała. „Dziękuję, muszę dać sobie radę sama. Muszę”. Poczekałem aż zeszła, przekazałem balkonik. Sprawnie zawładnęła swoim wehikułem. Już miała ruszać przed siebie, ale odwróciła się do mnie. Na jej twarzy zobaczyłem szelmowski uśmiech. „Dziękuję panu. Już pędzę”. Puściła do mnie oko i ruszyła powoli przed siebie. Dobranoc.

(krawat: Burton)


1 komentarz: