wtorek, 25 listopada 2014

1670 krawat, 1670 dzień, 25/11/14

Dobry wieczór! Usiedli naprzeciw mnie w metrze, a raczej wbili się między dwie dość pokaźne postacie. Oboje szczupli. Ona z długimi włosami z grzywką, on z modnym niedogolonym zarostem. Niczym niewyróżniająca się para trzydziestolatków. Po wejściu do wagonu zakończyli rozmowę rozpoczętą na peronie, widać było, że znają się, pracują gdzieś blisko siebie.
- No, to poczytamy - powiedziała szybko dziewczyna wyciągając z torby książkę owiniętą starannie w kolorowy papier.
- Koniecznie - odpowiedział mężczyzna. Dopiero w tej chwili zauważyłem, że pod pachą trzymał książkę. Chyba coś z gatunku heroic fantasy. Z zakładką włożoną w połowę tomu. - Będzie nam niewygodnie przewracać kartki.
- To oprzyj się o mnie - zasugerowała, a on swoje ramię podsunął pod jej głowę. Chwilę mościli się, aż ona w końcu oparła się plecami na jego piersiach, a on tak naprawdę oplótł ją swoim ramieniem. Byli przytuleni swoimi książkami.
- Wygodnie ci, dasz radę przerzucać strony - dopytywała się troskliwie zbliżając swoją twarz do jego. Patrzyli sobie w oczy. Ich usta były coraz bliżej siebie. Na chwilę jakby zastygli. Wydawało się, że  zaraz się pocałują. Ale nagle - jakby wystraszeni taką nieoczekiwaną bliskością - w tej samej chwili rzucili się do czytania zatapiając gorliwie w lekturze.
Musiałem wysiadać i pozostawić obserwacje tego ich czytania. Może to były - myślałem już na peronie - jednorazowe zaloty, a może jakaś ich ulubiona gra. W każdym bądź razie lektura książek jest pouczająca, i - jak widać - seksowna. Dobranoc.

(krawat: Vincent)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz